Z wieczoru z "Dekalogiem Teatralnym" wyszedłem w niepokoju
Staram się tu odnotowywać najciekawsze świadectwa spotkania teatru iwiary – oraz poszukującej niewiary. Pora zdać sprawę z ostatnich doświadczeń wtym nurcie. Widocznie artystów sceny sprawa zBogiem ciągle obchodzi iwcale nie chodzi o łatwe, kościółkowe moralizowanie, sztukę ku przestrodze czy niewiarygodną parenezę. Niezależnie od reżyserskich albo aktorskich starań, by rozbroić i unieważnić sensy wystawianych tekstów, na scenie wciąż możliwe jest naprawdę głębokie wsłuchanie się, wmyślenie się wtreść i przeżycie jej. Scena zwyciemnioną widownią, ze swoją ciszą, z otwartością na słowo wtej ciszy wypowiadane jest odpowiednim miejscem do zadawania pytań eschatologicznych. Brzmi to nieznośnie patetycznie iwstydliwie, no trudno.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.