Polski system wynagradzania najważniejszych osób w państwie stoi na głowie. Pensje są bardzo niskie, a przywileje i bonusy rozbuchane.
Dawno temu ówczesny minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski sygnalizował mi swoje rozżalenie artykułem dziennika „Fakt” (gdzie wówczas pracowałem), w którym opisano, jak to odwoził swoich synów do szkoły służbową limuzyną. Sikorski argumentował, że przy niewielkich wynagrodzeniach ministrów takie wykorzystywanie bonusów, którymi dysponują – nieprzynoszące przecież państwu żadnej straty, bo szkoła była „po drodze” – jest dopuszczalne.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.