Projekt, którym w poniedziałek miała zająć się sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka zakładał, że pierwsze posiedzenie KRS po zwolnieniu stanowiska przewodniczącego Rady zwoła prezes Trybunału Konstytucyjnego.
– Nieważne, czy posiedzenie upolitycznionej KRS zostanie zwołane przez prezesa Trybunału Konstytucyjnego, czy pierwszą prezes Sądu Najwyższego. To nadal będzie organ funkcjonujący przy złamaniu polskiej konstytucji – przekonywała Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej.
Z kolei Borys Budka z PO mówił, że PiS "całe szczęście wycofał się z małej ustawy, ale najważniejsze jest, by wycofał się z tej źle przyjętej, źle zinterpretowanej i przede wszystkim upolityczniającej Krajową Radę Sądownictwa".
– Nieważne jest bowiem, kto zwoła KRS, bo obojętnie od trybu jej zwołania będzie to organ, który w większej części został powołany niezgodnie z konstytucją – oświadczył polityk Platformy.
Dwa tygodnie temu Sejm wybrał 15 sędziów do nowej Krajowej Rady Sądownictwa, po czym rezygnację z przewodniczenia Radą złożyła prof. Małgorzata Gersdorf. Zgodnie z obowiązującymi przepisami to ona jako pierwsza prezes Sądu Najwyższego powinna zwołać pierwsze posiedzenie KRS.
Czytaj też:
Nie będzie zmian w ustawie o KRS? PiS wycofuje swój projekt