Znana polityczna anegdota głosi, że jeśli są w Nowym Jorku bracia (powiedzmy Ormianie), to jeden obstawia republikanów, a drugi demokratów, i rodzinny interes może się kręcić. W Polsce byłoby trudniej, zwłaszcza jeśli chodzi o elity. Z uporem maniaka obstawiają one różne opcje z wyjątkiem tej najpoważniejszej.
Przyjęto, że coś takiego jak PiS nie istnieje, nie ma po co brać go pod uwagę. Co prawda są dowody, że prawica trzyma się nieźle, a nawet jeszcze lepiej, ale koryfeusze, luminarze, członkowie nadzwyczajnej kasty są przekonani, że mają do czynienia ze złudą, fatamorganą, iluzją, która pewnego dnia zniknie bez śladu, kasta obudzi się w nastroju triumfalnym i będzie, jak było.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.