"Niewygodna sytuacja". Agora wciąż nie wyjaśniła afery z dziennikarzem "Wyborczej"

"Niewygodna sytuacja". Agora wciąż nie wyjaśniła afery z dziennikarzem "Wyborczej"

Dodano: 
Marcin Kącki, dziennikarz, reporter "Gazety Wyborczej"
Marcin Kącki, dziennikarz, reporter "Gazety Wyborczej" Źródło: Wikimedia Commons
Po pięciu miesiącach od wybuchy afery, wciąż nie wyjaśniono głośnej sprawy dziennikarza "Gazety Wyborczej".

Na początku stycznia, na łamach "Gazety Wyborczej" ukazał się artykuł Marcina Kąckiego, który wywołał ogromne poruszenie opinii publicznej. Dziennikarz zdecydował się na wyznanie, dotyczące swojego prywatnego życia. W tekście "Moje dziennikarstwo – alkohol, nieudane terapie, kobiety źle kochane, zaniedbane córki i strach przed świtem" opisał m.in. swoje relacje z kobietami, a złe czyny usprawiedliwiał traumą rodzinną po śmierci starszego brata, wymagającymi warunkami w pracy czy uzależnieniem od alkoholu. Szybko okazało się, że sprawa ma drugie dno.

Afera wokół dziennikarza "Gazety Wyborczej"

"Czytam oskarżenia, które padają pod adresem Marcina Kąckiego i mam wrażenie, że mówią one o osobie, której zupełnie nie znam. Bo dla mnie Kącki zawsze był osobą, której ufałam, która mnie wspierała w najtrudniejszych momentach i która stawała po mojej stronie wtedy, kiedy inni się odwracali. Marcin okazywał mi wsparcie, kiedy miałam nawrót depresji z powodu rosyjskiej napaści na Ukrainę i reakcji środowiska na moje teksty" – napisała w mediach społecznościowych Wiktoria Bieliaszyn, dziennikarka "GW". "Znam też Karolinę Rogaskę. Odważną, empatyczną, wrażliwą dziennikarkę. I nie jestem w stanie nawet opisać, jak bardzo mi przykro i jaką złość czuję, że coś takiego ją spotkało. Bo tego zachowania nie da się obronić" – dodała. Rogaska opublikowała obszerny wpis, w którym oskarża Kąckiego m.in. o to, że masturbował się przy niej, mimo jej "ewidentnego przerażenia".

"Gazeta Wyborcza" przeprosiła za publikację tekstu dziennikarza i zawiesiła z nim współpracę. Wicenaczelni, Roman Imielski, Aleksandra Sobczak i Bartosz T. Wieliński, we wspólnym oświadczeniu podkreślili, że Kącki przy oddawaniu tekstu nikogo nie poinformował o powyższych faktach, "czym nadużył zaufania naszego i Czytelników".

Co dalej ze sprawą Marcina Kąckiego? "Sytuacja bardzo niewygodna"

Po ponad tygodniu od wybuchu afery Marcin Kącki opublikował obszerne stanowisko. Podkreślił, że nie ma ono na celu naprawy jego wizerunku, ale wyjaśnienie nieprawd, jakie pojawiły się w przestrzeni medialnej i wytykał nieścisłości. "Moja relacja z Karoliną Rogaską nie dotyczy, jak możecie sądzić z jej przekazu, incydentu, w którym, zwyrol napastuje kobietę. To historia dwóch spotkań. Pierwszego, na festiwalu literackim w Miedziance, latem 2017 roku, i ostatniego, również w 2017 roku, w mieszkaniu, w którym, wtedy mieszkałem i do którego przyszła Karolina Rogaska, a przebieg tego spotkania był odmienny, niż zostało to opisane. Było to spotkanie towarzyskie i krótko po nim zakończyła się nasza znajomość, i nie dlatego, że miałem wtedy poczucie niegodności czyjegoś zachowania, ale nie chciałem łączyć relacji zawodowej i prywatnej" – stwierdził Kącki.

"Chcę tę sprawę z pełną odpowiedzialnością zostawić komisji, która ma wyjaśnić w 'Wyborczej' moją postawę wobec koleżanek, kolegów, współpracowników. Oczekuję rzetelnej procedury kontrolnej i udziału w niej wszystkich osób zgłaszających jakiekolwiek zastrzeżenia, co do mojej postawy" – podkreślił.

Teraz portal Wirtualne Media zainteresował się tym, co zrobiono w tej sprawie w Agorze przez pięć miesięcy od wybuchu afery.

– Postępowanie wyjaśniające trwa, a Marcin Kącki jest nadal zawieszony. Nie mam w tej chwili nic więcej do dodania w tej sprawie – przekazała Anna Marucha, dyrektor komunikacji korporacyjnej w Agorze, odpowiadając na pytania Wirtualnemedia.pl.

– To sytuacja bardzo niewygodna dla wydawcy. W epoce post "me too" tego typu postawa nie może być akceptowana przez redakcję. Zwłaszcza z perspektywy Agory, która zawsze była rydwanem postępu wszelkiego, progresizmu – ocenił w rozmowie z serwisem Bogusław Chrabota, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej". – Moim zdaniem Marcin Kącki jest na przegranych pozycjach. Jeśli opisane wydarzenia potwierdzą się faktograficznie, nie zostanie już tej firmie. Co nie znaczy, że to dla niego wyrok śmierci zawodowej. To bardzo zdolny facet jeśli idzie o pisanie, na pewno sobie poradzi. Nie wykluczam też, że trafi do innej redakcji, gdzie na tego typu historie patrzy się mniej kategorycznie – dodał.

Czytaj też:
TVP przeprasza za słowa szefowej śniadaniówki. Kurska: Zdewastowała program
Czytaj też:
"Bolesne wspomnienie". Znany aktor znał w dzieciństwie braci Kaczyńskich

Opracowała: Małgorzata Puzyr
Źródło: Wirtualne Media
Czytaj także