O sprawie informuje Wirtualna Polska. Kontrowersje budzi projekt zarządzenia prezesa NFZ z 11 lipca 2024 r. Przewiduje ono ograniczenie świadczeń domowych do 20 proc. czasu pracy fizjoterapeutów pracujących w ambulatorium. Oznacza to, że fizjoterapeuci będą więcej pracować w przychodniach, a mniej pomagać pacjentom w ich domach.
Według NFZ to rozwiązanie korzystne, ponieważ dzięki niemu kolejki w przychodniach będą krótsze. "Na koniec 2023 r. liczba pacjentów, którzy czekali na fizjoterapię ambulatoryjną, wyniosła ponad 860 tys. Poniekąd dzięki temu rozwija się rynek usług komercyjnych. Kto ma pieniądze, woli zapłacić (średnio 200-250 zł za wizytę, takich wizyt w miesiącu zazwyczaj potrzeba kilku, a niekiedy kilkunastu), niż czekać w długich kolejkach" – czytamy. Dodatkowym walorem ma być walka z oszustami, którzy pobierają od pacjentów pieniądze za rehabilitację w domu, chociaż zakres ich usług jest znacznie mniejszy niż te oferowane przez publiczną służbę zdrowia.
Odczują to najsłabsi
Jednak pojawiają się głosy, że to uderzenie w fizjoterapię domową. To jeden z dwóch rodzajów fizjoterapii (pierwszy to fizjoterapia ambulatoryjna). "Zasada – cięższe przypadki to te z fizjoterapii domowej. Najczęściej dotyczą osób, które nie są w stanie o własnych siłach przyjść do placówki" – zwraca uwagę WP. To m.in. seniorzy oraz osoby z najpoważniejszymi schorzeniami.
Krajowa Izba Fizjoterapeutów w piśmie wysłanym do prezesa NFZ wskazuje, że zmiany spowodują "nieodwracalne destrukcyjne skutki dla fizjoterapii realizowanej w ramach ubezpieczenia zdrowotnego". ""Nigdy bowiem ograniczenia dostępności do świadczeń nie spowodują jej poprawy. Krajowa Izba Fizjoterapeutów stanowczo sprzeciwia się proponowanym zmianom i pragnie przestrzec przed negatywnymi konsekwencjami dla pacjentów" – zaznaczono w dokumencie.
"Podobne głosy usłyszeliśmy w kilku placówkach świadczących usługi rehabilitacyjne. Większość z nich przyznaje, że rozwiązanie proponowane przez NFZ ograniczy dostęp do fizjoterapii domowej finansowanej z publicznych środków, bo w praktyce spowoduje, że za znaczną część obecnie świadczonych usług nikt nie zapłaci" – informuje portal.
Doktor habilitowana Agnieszka Dudzińska, socjolog z UW związana z Centrum Badań nad Niepełnosprawnością, przekonuje, że z walka z oszustwami w obszarze niepełnosprawności nie może polegać na zmniejszaniu podaży świadczeń. – Każde dalsze ograniczenie będzie uderzać w tych, których nie stać na usługi prywatne i są skazani na NFZ, a nie mogą wychodzić z domu – wyjaśnia.
Czytaj też:
Reforma NFZ. Leszczyna: Nie lubię słowa "likwidacja", to będzie dobrowolna reorganizacja