8 lutego w Sejmie odbyło się posiedzenie Komisji Obrony Narodowej. Bite siedem godzin. Dziwnym trafem jedną z nielicznych osób, którzy wytrwały, była właśnie Magdalena Chodownik. Do szefa komisji Andrzeja Grzyba podszedł wtedy pewien mężczyzna i powiedział, że na Chodownik należy uważać, bo jego zdaniem może ona pracować dla ruskich.
Zaczniemy od trudnych relacji polsko-rosyjskich. Jak wiadomo, jeden z dwóch panów G. w ubiegłym tygodniu ujawnił, że dziewczyną ruskiego szpiega Pawła Rubcowa była niejaka Magdalena Chodownik. Pół godziny później pani Magda zlikwidowała profil na X, zwanym niegdyś Twitterem, a niewiele później „Tygodnik Powszechny” odciął się od niej i Rubcowa, zapewniając, że to byli tylko incydentalni autorzy. Mniej spektakularne było czyszczenie mediów społecznościowych, kiedy to z grona znajomych Rubcowa i Magdy zaczęli masowo znikać znajomi. Dziwnym trafem na kilka dni zamilkli też ludzie tacy jak znany aktywista LGBT Bart Staszewski i inni, którzy dopominali się uwolnienia Rubcowa zamkniętego przez reżim PiS.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.