Huczne przywitanie Julii Szeremety – zdobywczyni srebrnego medalu w boksie kobiecym na igrzyskach w Paryżu – pokazało skalę moralnego wsparcia dla Polki po jej finałowej walce z reprezentantką Tajwanu Lin Yu-ting. Opinie, że Szeremecie należał się złoty medal, gdyż musiała walczyć z zawodnikiem o typowo męskiej budowie i dysponującym dłuższymi rękami, co jest cechą zawodników w boksie męskim, wywołały falę głosów poparcia dla naszej zawodniczki. Publicznie wsparli ją tacy weterani sportu jak Władysław Kozakiewicz, Jan Tomaszewski czy Adam Małysz. Były bramkarz reprezentacji Polski Jan Tomaszewski wprost głosi, że Szeremetę należy nagrodzić tak, jakby zdobyła złoto.
Podobne reakcje pojawiły się w Italii po przerwaniu przez Włoszkę Angelę Carini pojedynku z Algierką Imane Khelif. Włoska zawodniczka uznała, że walka z przeciwniczką, która ma siłę ciosu i umięśnienie typowe dla mężczyzn, jest pozbawiona sensu.
Spróbujmy podsumować, jakie wnioski wynikają z faktycznego przeforsowania wchodzenia na ring zawodniczek, które fizycznie przypominają bokserów mężczyzn.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.