Za prowadzoną na niego "nagonkę" parlamentarzysta Platformy Obywatelskiej uznał m.in. wyemitowany w ostatnim czasie na antenie TVP materiał o jego ojcu, Ryszardzie Brejzie, prezydencie Inowrocławia, który przyznał urzędnikom kilka milionów premii. Brejza tłumaczył, że nagrody te zostały przyznane zgodnie z prawem, że otrzymywały je takie osoby jak sprzątaczka, referent, którzy zarabiają 1800-1900 zł, a były przyznawane np. na Boże Narodzenie, Wielkanoc czy Dzień Samorządowca. – To jest okres kilku lat – zaznaczył.
– Kurski z Kaczyńskim wydali wyrok, ale ja się nie podam. Człowiek, który jest autorem tego reportażu, jest oszustem – oświadczył polityk. – Za co jestem atakowany? Za to, że mam takie samo nazwisko? Ryszard Brejza nie jest członkiem Platformy Obywatelskiej. Sam przez 16 lat nie wziął żadnej nagrody – mówił dalej Brejza. – Muszą sięgać po oszusta, by zniszczyć Krzysztofa Brejzę. Nie dam się zastraszyć. Doprowadzę to do końca – zapowiadał.
Polityk został zapytany także o to, czy obawia się o swoje życie. Po chwili namysłu odparł: "Boję się o rodzinę. Od poniedziałku do piątku jestem w Warszawie. Mam trójkę dzieci. Oni zostają sami. Dostaję różne pogróżki. Ale czasem strach ma duże oczy. Nie poddam się".