Wojewoda Maciej Awiżeń powiedział w RMF FM, że najtrudniejsza sytuacja jest obecnie w powiatach kłodzkim, karkonoskim, ząbkowickim, wałbrzyskim wraz z miastem i kamiennogórskim oraz w Jeleniej Górze.
– Trzeba jednak pamiętać, że z Przedgórza Sudeckiego i z południa w tej chwili woda spływa niżej i spodziewamy się kolejnych problemów na niższych terenach – wskazał.
Akcja ewakuacyjna
Wojewoda podkreślił, że były osoby, które trzeba było ewakuować helikopterami, bo nie wszędzie można było dojechać. Tak było m.in. w przypadku Stronia Śląskiego, gdzie w ten sposób ewakuowano 25 osób. – W tej chwili wszędzie już specjalistycznym ciężkim sprzętem straży pożarnej bądź wojska możemy dojechać. Ewakuacja – z tego co już mi wiadomo – została zakończona. Natomiast są osoby, które są w trudnej sytuacji i tam być może będziemy w dalszym ciągu ewakuować, np. z dużych bloków, gdzie zalane są niższe piętra – mówił samorządowiec.
Awiżeń przekazał, że wiele osób nie chciało się ewakuować. – Jest tak: na początku nic się nie stanie, nie ewakuuję się. A później jest oczekiwanie pomocy z dachów, okien, balkonów i ewakuacja wtedy jest dramatycznym przeżyciem np. dla dzieci – podkreślił.
Dodał, że powódź w górach wygląda zupełnie inaczej. – W ciągu paru minut idzie ogromna fala i tam już się nie da pływać. My od soboty próbowaliśmy wjechać ciężkim sprzętem do Stronia, przez 2 dni w zasadzie nie udawało się. Stronie, Lądek, część gminy Kłodzko były odcięte od świata. Wtedy już mieszkańcy, którzy odmawiali ewakuacji, zobaczyli co się dzieje. To były wtedy dramatyczne telefony, ale wtedy nie da się już czasami nic zrobić – powiedział. To są tragiczne sytuacje, porównywalne albo i czasami gorsze niż w 1997 roku, zwłaszcza powyżej zbiorników retencyjnych lub tam, gdzie zbiorniki jeszcze nie zostały wybudowane. Gdyby te zbiorniki nie zostały wybudowane, to sytuacja byłaby dużo gorsza. W górach poziom opadów był momentami większy niż w 1997 roku i nie wszystko udało się zatrzymać. Nawet przez zbiorniki przelewała się woda albo jeden ze zbiorników został zniszczony kompletnie – zaznaczył.
Wojewoda zauważył, że sytuacja meteorologiczna się poprawia, ale gorzej jest z hydrologiczną. – Chodzi o poziomy wód. Niestety będą teraz te fale schodzić niżej. Oczywiście liczymy na to, że zatrzymają się na zbiorniku Racibórz i na mniejszych zbiornikach, gdzie już się trochę tej fali udało zatrzymać. Ale czy uda się zatrzymać, żeby już żadnych zalań poniżej, np. we Wrocławiu czy Opolu, nie było, tego jeszcze do końca nie wiemy – podkreślił.
Cały czas jest dużo miejsc, gdzie nie ma prądu. Jak można teraz pomóc mieszkańcom? – W tej chwili najlepiej by było, żeby państwo – jeżeli chcecie pomóc – wpłacali pieniądze np. do samorządów, które pozakładały własne konta pomocowe. Takie informacje są na stronie urzędu wojewódzkiego, marszałkowskiego. Pieniądze są najlepszą formą, ponieważ możemy kupić akurat to, co jest nam najbardziej potrzebne. Potrzebujemy też wody, żywności i wielu innych rzeczy, które można przywieźć. Już jesteśmy wspierani przez organizacje pozarządowe z polski i zagranicy – powiedział wojewoda dolnośląski.
Czytaj też:
Pomoc dla powodzian. Ważne decyzje prezydenta. "Po bardzo intensywnych dyskusjach"Czytaj też:
Ekspert z IMGW: Przygotujcie się na wielką wodę