"Miałam dużo myśli samobójczych". Poruszające słowa uwolnionej urzędniczki

"Miałam dużo myśli samobójczych". Poruszające słowa uwolnionej urzędniczki

Dodano: 
Urszula Dubejko
Urszula Dubejko Źródło: Telewizja Republika
Trochę wstyd się do tego przyznać jako osobie wierzącej, ale miałam dużo myśli samobójczych – wyznała wypuszczona w piątek z aresztu Urszula Dubejko.

Urszula Dubejko to jedna z dwóch byłych urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości, które opuściły w piątek areszt. Chodzi o rzekome nieprawidłowości wokół Funduszu Sprawiedliwości. Kobiety oraz szef fundacji Profeto, ks. Michał Olszewski, przebywali w areszcie od końca marca.

– To jest taka wdzięczność dla wszystkich osób, które przychodziły na protesty, które się modliły. W ostatnich dniach dowiedziałam się, że panowie prowadzili protest głodowy. To było dla mnie tak poruszające, bo to jest heroiczny krok. Oni nie wiedzieli, jak długo będę protestować – mówiła Dubejko w Telewizji Republika.

– To jest takie zobowiązanie i kredyt zaufania, nie mogę zawieść. Te chwile były czasem trudno. Trochę wstyd się do tego przyznać jako osobie wierzącej, ale miałam dużo myśli samobójczych. Były takie momenty, kiedy myślałam, że nie mogę się powiesić na spodniach od pidżamy, bo tyle osób się za mnie modli. Więc jakkolwiek to brzmi, ta modlitwa dawała namacalne rezultaty, czasami drastyczne, za to jestem wdzięczna. Czuję zobowiązanie, żeby o tym świadczyć, mówić – wyznała.

"Czułam się czasami jak śmieć"

Podkreśliła, że czas areszcie to był "6-miesięczne rekolekcje, rozprawa z moją duszą, oczyszczenie się". –Bardzo wiele zawdzięczam księdzu kapelanowi, który w takich najtrudniejszych momentach pomagał mi. Na początku odwiedzał mnie rzadko, ale potem się udało, może dzięki nagłaśnianiu tej sprawy, że umożliwiono mi co 2-3 tygodnie mszę św., spowiedź. Musiałam być sama w kaplicy. W ogóle żebym przeszła z pustej celi do kaplicy w innym budynku, to cały teren musiał być "oczyszczony" z innych osób. Czułam się, że jestem kimś wyjątkowo groźnym, że kiedy chcę przejść do kaplicy, nie mogę spotkać się z nikim – opowiadała.

– Czułam się czasami jak śmieć. To jest silniejsze, jak człowiek jest tak traktowany, to tak zaczyna się czuć. Nie miałam wiele widzeń z rodziną, co było bardzo trudno, także ze względu na nastoletniego syna – można powiedzieć, że jest w spektrum. Ta sytuacja była jeszcze cięższa dla niego. Nawet przychodząc na widzenia ze mną, przez 7 miesięcy widziałam się z nim cztery razy po godzinie, mąż był oczywiście z nim. Widziałam się z synem przez szybkę, jak w filmach o seryjnych mordercach – wskazała Urszula Dubejko.

Czytaj też:
Urzędniczki opuściły areszt. "Modlitwa sprawiła, że mogłam to przetrwać"
Czytaj też:
Ziobro: Na rozkaz Tuska ukradziono im 7 miesięcy życia

Źródło: Telewizja Republika
Czytaj także