Rozmawialiście ze mną z waszych samochodów, piwnic i łazienek. Szeptaliście skuleni za zamkniętymi drzwiami, jakby szukanie u mnie pomocy było zachowaniem przestępczym. Nie jesteście przestępcami, jesteście bohaterami. Przestępcami są terapeuci, nauczyciele, doradcy szkolni i edukatorzy seksualni, którzy wpajają waszym dzieciom kłamstwa, oraz lekarze, którzy je następnie oszpecają i sterylizują. To oni są winni przestępstw. Przyjdzie im za nie zapłacić.
[…] Kiedy ukończyłam studia medyczne, złożyłam przysięgę. Wstałam, podniosłam prawą rękę i ślubowałam ze wszystkich sił zapobiegać chorobom. Wówczas spodziewałam się, że wyruszę na wojnę z rakiem i ze schizofrenią. Ale po czterdziestu latach zdałam sobie sprawę, że moim największym wyzwaniem nie jest walka z niebezpiecznymi chorobami, ale z niebezpiecznymi ideami.
Przekonania, że mężczyzna i kobieta są ludzkimi wymysłami, że płeć zdrowego noworodka jest arbitralnie i często nieprawidłowo "przypisywana" i że w rezultacie dziecko wymaga "afirmacji" poprzez ryzykowne interwencje medyczne – poglądy te są oderwane od rzeczywistości, a zatem niebezpieczne, zwłaszcza dla dzieci. W rzeczywistości są kpiną z dwudziestopierwszowiecznej nauki i wyrządzają niezmierną krzywdę młodym ludziom i ich rodzinom. Wiem o tym, ponieważ jestem psychiatrą, a oni są moimi pacjentami.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.