Były polityk SLD i były marszałek Sejmu udzielił wywiadu portalowi interia.pl. Odniósł się między innymi do sondaży poparcia, zakładających przewagę Prawa i Sprawiedliwości.
Mało kto zauważa, że PiS nie ma w społeczeństwie poparcia większościowego, chociaż wciąż wyraźnie utrzymuje się na czele w sondażach. Gdy podsumujemy poparcie dla PO, Nowoczesnej, SLD i PSL, i jeszcze Razem, to opozycja demokratyczna ma wyraźnie większe poparcie. Cały paradoks polega na tym, że więcej ludzi popiera antyPiS niż PiS, a mimo to, nie wiadomo, jaki będzie wynik wyborów. Nie ma gwarancji, że partie opozycyjne wygrają – mówił były marszałek Sejmu.
Jego zdaniem w wyborach do sejmików wojewódzkich powinna wystartować koalicja SLD i PSL. Jak ocenił, obie partie mają różne elektoraty, które mogłyby się zsumować. Kandydaci jednej z formacji mogliby zająć na listach wyborczych miejsca parzyste, drugiej – nieparzyste.
Jeśli SLD i PSL pójdą do tych wyborów osobno i wyraźnie nie przekroczą 10 proc. - prawie nie będzie ich w sejmikach i PiS te wybory wygra. Jeśli stworzą wspólne listy - PiS na pewno te wybory przegra.
hp