Poświęcić Polaków

Poświęcić Polaków

Dodano: 
Związek Polaków na Białorusi, siedziba w Grodnie
Związek Polaków na Białorusi, siedziba w Grodnie Źródło: Wikipedia / Samotny Wędrowiec/ CC BY-SA 4.0
Adam Hlebowicz | Jak wytłumaczyć bierność kolejnych polskich rządów wobec Polaków ze Wschodu?

Szef MSZ Radosław Sikorski zapowiedział, że do końca roku resort zaprezentuje rządowy program współpracy z Polakami za granicą. Mają być zmiany dotyczące organizacji i finansowania wsparcia dla Polonii oraz zachęty do powrotu rodaków do kraju, studiów w Polsce i podejmowania tu pracy. Ponadto Sikorski zapowiedział zmiany dotyczące przepisów o repatriacji i w Ustawie o Karcie Polaka. Obecnie państwo polskie corocznie przeznacza na cele polonijne kwotę bliską 600 mln zł. Środki te są rozproszone pomiędzy różne resorty i polityki sektorowe państwa. Kwota jest spora, ale efektywność działań pozostawia wiele do życzenia.

Mimo szumnych deklaracji polityków wszystkich opcji wsparcie dla naszych rodaków mieszkających za wschodnią granicą Polski od lat właściwie się nie zmienia. To znaczy, deklaracje są, a efekty tych działań okazują się więcej niż mizerne. Co ciekawe, kiedy przyjrzymy się polityce polskiej od chwili odzyskania niepodległości w 1918 r. do dziś, to w tym zakresie, bez względu na to, czy rządzili piłsudczycy, endecy, powojenni komuniści, przedstawiciele Solidarności, postkomuniści, liberałowie bądź konserwatyści, jest ona zaskakująco konsekwentna. W największym skrócie polega na tym, że brak w niej działań długofalowych, obowiązują cele krótkoterminowe, podporządkowane polityce wewnętrznej, skupiające się dodatkowo głównie na PR, a nie konkretach. Polacy na Wschodzie nie są podmiotem, a jedynie przedmiotem tej polityki.

W międzywojniu

Traktat podpisany 18 marca 1921 r. w Rydze pomiędzy, co ciekawe, trzema stronami: sowiecką Rosją, sowiecką Ukrainą i odrodzoną Rzecząpospolitą, zapewniał mniejszości polskiej mieszkającej na terenie kraju bolszewickiego, zgodnie z artykułem VII dokumentu, swobodny rozwój kultury i języka oraz wolność praktyk religijnych. Był to jednak tylko pusty paragraf, z którego w praktyce niewiele wynikało. Ważniejszy był artykuł VI traktatu, gdzie zapisano, że ogromna większość polskiej ludności nie ma prawa do repatriacji. Prawo do niej miały tylko osoby z terenów zaboru rosyjskiego, które weszły w skład II RP. Inni musieli wykazać się więzami rodzinnymi z uczestnikami walk o niepodległość Polski z lat 1830–1865, co było sprawą czysto uznaniową. Automatycznie zatem Nadberezyńcy, Mińszczanie, mieszkańcy wschodniego Wołynia i Podola – nie wspominając o rzeszy Polaków z Petersburga, Kijowa, Odessy – musieli pozostać w granicach państwa bolszewików. Mogę sobie wyobrazić, co by się stało z moją rodziną, gdyby nie jej szczęśliwa repatriacja z Syberii w 1921 r.

Artykuł został opublikowany w 1/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także