W styczniu w Niemczech, a konkretnie w Brandenburgii wykryto pierwsze od wielu lat ognisko pryszczycy. To bardzo groźna choroba dla zwierząt, ponieważ bardzo szybko się rozprzestrzenia.
– Tempo rozprzestrzeniania się jest olbrzymie. To samo dotyczy strat gospodarskich – powiedział na antenie Polsat News główny lekarz weterynarii Krzysztof Jażdżewski. W reakcji na polskiej granicy wprowadzono wzmożone kontrole pojazdów transportujących zwierzęta oraz ich dezynfekcję. Używa się do tego "bramek dezynfekujących".
Pryszczyca w Niemczech
Ognisko jest zaledwie 70 km od polskiej granicy, wobec czego Polska natychmiast podjęła dodatkowe środki ostrożności, w tym kontrole transportu mięsa i zwierząt z Niemiec.
Dotychczas kierowcy transportujący bydło z Niemiec byli zobowiązani przedstawiać odpowiednie dokumenty, w tym świadectwo zdrowia zwierząt. Obecnie zobowiązani są również do przejazdu przez bramki dezynfekujące pojazd, a cały załadunek podlega kontroli w miejscu docelowym.
Straż Graniczna patroluje wszystkie główne szlaki komunikacyjne i sprawdza pojazdy mogące przewozić zwierzęta lub mięso. Funkcjonariusze pozostają w stałym kontakcie z lekarzami weterynarii.
Ograniczenia transportu do Polski
Główny lekarz weterynarii Krzysztof Jażdżewski powiedział, że transport bydła i mięsa został ograniczony, ale nie zdecydowano się na wprowadzono całkowitego zakazu. – Pamiętajmy, że stosujemy zasadę regionalizacji. Jeśli choroba pojawia się w określonym miejscu, to restrykcje obejmują jedynie ten obszar, a nie cały kraj – oznajmił.
Jażdżewski podkreślił, że nie odnotowano kolejnych ognisk choroby w Niemczech. – Mija już niemal miesiąc od wykrycia pierwszego przypadku. Po przebadaniu 4 tysięcy próbek nie stwierdzono nowych zakażeń – powiedział.
Konfederacja ostrzega: Kontrole mają charakter pozorny
Podczas konferencji prasowej w czwartek Marszałek Bosak alarmował, że jak wynika z interwencji Posła Konfederacji Krzysztofa Mulawy, kontrole importu na granicy polsko-niemieckiej mają charakter pozorny i w żaden sposób nie chronią nas przed napływem zarażonych zwierząt.
– Polscy hodowcy zwierząt szacują, że może upaść nawet 20 tys. gospodarstw, jeżeli do Polski przedostanie się pryszczyca – mówił Przemysław Wipler. Zdaniem Posła Konfederacji taka "katastrofa" byłaby korzystna dla międzynarodowych koncernów. Politycy zaapelowali o bardziej intensywne kontrole zwierząt i produktów pochodzenia zwierzęcego, które mogą być zarażone.
Najgroźniejsza choroba zwierząt gospodarskich
Mimo braku nowych ognisk służby weterynaryjne podkreślają konieczność zachowania daleko idącej ostrożności i utrzymania kontroli na granicy. Rozprzestrzenienie się pryszczycy mogłoby spowodować poważne konsekwencje ekonomiczne.
– Choroba rozwija się bardzo szybko i prowadzi do ogromnych strat w hodowli zwierząt, dlatego musimy zachować czujność. Nie należy jednak popadać w panikę – uspokaja Jażdżewski.
Ekspert zapewnił, że pryszczyca nie stanowi istotnego zagrożenia dla ludzi. – Na świecie odnotowano pojedyncze przypadki zakażenia u ludzi, ale były one bardzo łagodne i ustępowały samoistnie po tygodniu – powiedział. W ciągu najbliższych dwóch lub trzech tygodni sytuacja w Polsce powinna się wyjaśnić.
Charakterystyka i objawy
Pryszczyca jest przenoszona drogą pokarmową, oddechową, a także poprzez zanieczyszczone ubrania i sprzęt gospodarski. Wirus może również rozprzestrzeniać się drogą powietrzną na odległość do 3 km.
Objawy u zwierząt obejmują: gorączkę, owrzodzenia na kończynach, w jamie ustnej, na nosie lub wymionach, spadek nastroju, obniżenie laktacji, kulawiznę i utratę masy ciała.