Przypomnijmy, że o pozwie przeciwko Moskwie do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze mówiło się już od 2015 roku. To główny organ sądowy ONZ, powołany do rozstrzygania sporów między państwami.
Sprawa możliwości postawienia Federacji Rosyjskiej przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze nie jest prosta. Wynika to z faktu, że Rosja nie podpisała deklaracji zobowiązującej ją do przestrzegania i respektowania wyroków MTS. Sprawa wraku prezydenckiego tupolewa może zostać zgłoszona w oparciu o jedną z międzynarodowych konwencji, które podpisały oba państwa.
W lutym 2017 roku ówczesny szef MSZ Witold Waszczykowski nieoczekiwanie poinformował, że na ukończeniu jest skarga na Rosję do MTS. – W tej chwili trwa proces kończenia pisania skargi do MTS i w najbliższym czasie taką skargę przedstawimy. To mogą być dni lub tygodnie – mówił wówczas.
Jednak według nieoficjalnych informacji Onetu, pod koniec 2017 roku sprawa trafiła na biurko Jarosława Kaczyńskiego, a prezes PiS zdecydował, żeby wstrzymać prace nad wnioskiem przeciw Rosji. – Powiedział nam, że to ryzyko polityczne, bo nie wiadomo, jak starcie z Rosjanami o wrak przyjmie opinia publiczna w Polsce. Stwierdził, że nie chciałby procesu przeciwko Rosji prowadzonego przez polski rząd, że lepsze byłoby działanie przez organizacje międzynarodowe – mówi portalowi "wysokiej rangi urzędnik MSZ, związany z PiS".