Janusz Korwin-Mikke spędza wakacje nad polskim morzem. Podczas wypoczynku polityk zdecydował się popływać w Bałtyku. Lider partii Wolność wybrał jednak jedną z niestrzeżonych plaż. Warto dodać, że tamtego dnia powiewała ostrzegawcza czerwona flaga. Ktoś zauważył, że mężczyzna kąpie się w morzu i zaalarmował ratowników.
Mężczyzna, który ruszył z pomocą relacjonuje w rozmowie z "Super Expressem", że polityk był osłabiony i nie mógł o własnych siłach wyjść na brzeg.
"Ja pływam jak ryba"
Inaczej jednak tę sprawę relacjonuje sam Korwin-Mikke, który przekonuje, że panował nad sytuacją i jest świetnym pływakiem. "Jak wracałem po jakimś czasie spokojnie, to na brzegu stało dwóch ratowników i mówią mi, że muszą mnie ratować, bo dostali sygnał, że ktoś się topi. No w tym kraju nie można nawet utopić się spokojnie" – mówi w rozmowie z dziennikiem.
Czytaj też:
"Pan się powinien podać do dymisji". Awantura o Korwin-Mikkego w PECzytaj też:
Start na prezydenta Kielc i koalicja z Korwin-Mikkem. Co planuje Liroy?