„Biskupi już nie lubią Prawa i Sprawiedliwości. I coraz łatwiej przychodzi im krytyka poczynań partii rządzącej. Taką tezę można byłoby postawić, analizując kilka wypowiedzi czy gestów (bo one też przecież wiele mówią) hierarchów z ostatniego roku, które w mniejszym lub większym stopniu odnosiły się do partii Jarosława Kaczyńskiego” – pisze Tomasz Krzyżak w „Rzeczpospolitej”.
Publicysta wskazuje na kilka faktów z ostatnich miesięcy. Jak przypomina, po wyborach 2015 roku, gdy PiS zaczął dokonywać zmian w Trybunale Konstytucyjnym, jedynym głosem – do tego bardzo delikatnym – krytyki były słowa abp. Józefa Michalika. Teraz głosy krytyki są coraz częstsze.
Publicysta „Rzeczpospolitej” przypomina choćby list przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Stanisława Gądeckiego, w którym metropolita poznański i przywódca polskiego Kościoła dziękował prezydentowi Andrzejowi Dudzie za weto w sprawie ustaw sądowych. „Autentyczna demokracja jest tylko w państwie prawnym” – pisał abp. Gądecki.
To był dopiero początek. Jak przypomina Tomasz Krzyżak: „Potem do poszanowania ładu konstytucyjnego odniósł się także prymas Polski, abp Wojciech Polak. Rok temu na Jasnej Górze w obecności prezydenta, ówczesnej premier, marszałków Sejmu i Senatu, prymas Polski abp Wojciech Polak mówił, że dokonując przemiany, mamy „zacząć od siebie, a nie od innych. Mamy przy tym szanować porządek i ład społeczny, a nie bezmyślnie go burzyć dla takich czy innych racji". I choć w homilii nie padła nazwa żadnej partii, wszyscy natychmiast uznali, że prymas mówi do PiS” – pisze publicysta.
Jak zaznacza, „Lekka krytyka rządzących pojawiła się również w liście biskupów na temat patriotyzmu. A całkiem niedawno mieliśmy do czynienia z dość czytelnym gestem kard. Kazimierza Nycza, który odwiedził protestujących w Sejmie opiekunów osób niepełnosprawnych. Chociaż wizyty tej w żaden sposób nie komentował, odebrano ją jednoznacznie” – czytamy w tekście.
Jednak jak przyznaje Tomasz Krzyżak, słowa krytyki nie mogą świadczyć jednak o całkowitym zerwaniu relacji między biskupami a PiS. „Choćby z racji wartości, do których odwołują się rządzący, Kościołowi zawsze będzie bliżej do PiS niż PO. Problemem jest kwestia legitymizacji ich poczynań, co ma niestety miejsce podczas różnych uroczystości kościelnych (żeby być uczciwym: z okazji przemówienia do narodu np. z Jasnej Góry korzystała też poprzednia władza). A dopóki będzie przyzwolenie na to, by tron wchodził na ołtarz, na nic zda się jakakolwiek krytyka” – podsumowuje publicysta „Rzeczpospolitej”.
Czytaj też:
Bp Mering: Wielu ludzi Kościoła uległo politycznej poprawności