Na pierwszej rozprawie przed warszawskim sądem były szef „Faktów” TVN prezentował się dobrze: był uśmiechnięty, żartował ze swoim adwokatem Jackiem Dubois, pozował fotoreporterom. Styliści, przepytani na potrzeby tabloidów o strój dziennikarza, docenili świetnie skrojony garnitur, stylowe spinki do białej koszuli, a nawet inicjały K.D. wyhaftowane na mankietach, co sugeruje wysoką cenę całego zestawu – demonstracja nie tylko klasy, lecz także pewności siebie. „Pytanie, czy elegancja w stroju zmienia cokolwiek w jego sytuacji” – zauważył przytomnie „Fakt”. Publikacje w tygodniku „Wprost” napiętnowały Durczoka jako sprawcę mobbingu i molestowania. Na sali sądowej chce bronić swojego dobrego imienia.
Ciekawe, że po półgodzinie od rozpoczęcia rozprawy Durczok stracił rezon: był spocony i wyraźnie zdenerwowany, siedział z zaciśniętymi ustami. To dlatego, że reporterka polityczna TVN zeznała, iż „słyszała coś o propozycjach dla pani Agnieszki S.” składanych przez Durczoka, choć „żadna z ewentualnych ofiar jej się nie zwierzała”. (...)
„Jeśli chodzi o mobbing, to tak – byłem świadkiem niepożądanych zachowań pana Kamila Durczoka. Molestowania seksualnego nie byłem świadkiem, ale osoby molestowane mi się zwierzały. Są osoby, które były przedmiotem takich nakłaniań i próśb” – zeznawał z kolei Marcin C., wydawca z TVN. (...)
fot. Zbyszek Kaczmarek/GP/FORUM