KOD nigdy nie będzie partią polityczną ani komitetem wyborczym. Staramy się być szerokim ruchem porozumienia. Również opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej – mówi Beata Kolis, rzeczniczka Komitetu Obrony Demokracji.
Jednak już na pierwszej demonstracji w pierwszym szeregu maszerowali liderzy partii, które właśnie utraciły władzę w wyborach. – Zawsze jednak przestrzegamy zasady niepokazywania flag, znaczków partyjnych na naszych manifestacjach. Dopóki politycy idą w naszych szeregach jako zwykli obywatele, dopóty nie mamy nic przeciwko temu – zaznacza Kolis.
Założyciele komitetu przyznają, że do działania zmobilizował ich artykuł Zbigniewa Łozińskiego pt. „Trzeba założyć KOD” z portalu „Studio Opinii”. Redaktorem naczelnym tego serwisu jest Stefan Bratkowski, jeden z twórców „Gazety Wyborczej” i Agory. Na łamach „SO” znaleźć można teksty tak bezkompromisowych kontestatorów PiS jak Daniel Passent czy Jan Hartman.
KOD miał być wzorowany na Komitecie Obrony Robotników. Łoziński zaplanował, jak powinna wyglądać struktura organizacji: „Trzeba zebrać grupę ludzi o uznanym autorytecie, którzy byliby członkami KOD, występującymi jawnie pod imieniem i nazwiskiem, występującymi publicznie”. Okazało się, że swoimi wystąpieniami organizację firmują i wspierają m.in. znani z antypisowskich poglądów Tomasz Lis, Marek Kondrat, Agnieszka Holland, Maja Komorowska, Jan Tomasz Gross, Władysław Frasyniuk. (...)
fot. A. Szmigiel-Wiśniewska/REPORTER