Bałkański kocioł w polskiej armii

Bałkański kocioł w polskiej armii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dwadzieścia lat temu polscy żołnierze na misji w Bośni i Hercegowinie pierwszy raz współpracowali z NATO w działaniach bojowych

Według poufnego raportu opracowanego w 1997 r. dowódców z NATO frustrowały u Polaków bierność i brak własnych inicjatyw na poziomie jednostek i dowódców. Czy od tego czasu wiele się zmieniło w mentalności polskich wojskowych? Czy udało się zwalczyć mentalność postkolonialnej armii, pozostałości po Układzie Warszawskim? 

– Do byłej Jugosławii wyjechał zlepek przypadkowych ludzi, w większości ambitnych i odważnych, ale ok. 20 proc. to byli „wygnańcy” z jednostek – tak wspomina swój udział w misji ONZ gen. Roman Polko. Żołnierze, z którymi nie radzili sobie ich przełożeni: z wyrokami, ze skłonno- ściami do nadużywania alkoholu... Mimo tych problemów udało nam się zbudować dobry zespół. – W sytuacjach kryzysowych wychodziły z ludzi prawdziwe charaktery, chorąży komandos poprosił o powrót do kraju, bo po prostu się bał, a kapral zasadniczej służby podczas ostrzału naszego posterunku „aresztował” spanikowanego sierżanta i przejął dowodzenie – dodaje.  (...)

Dramatem współczesnej polskiej armii do dzisiaj jest to, że ciągle żołnierze nie są dobrze dowodzeni. – Problemem wśród części generalicji jest od dawna konformizm – komentuje całą sytuację ppłk rez. Grzegorz Kwaśniak, były wykładowca Akademii Obrony Narodowej, a obecnie pełnomocnik szefa MON ds. Obrony Terytorialnej. – Czynniki te uniemożliwiają zmiany w systemie obronnym i wypracowanie nowej mentalności. 

Potwierdzają to badania socjologiczne. Na pytanie postawione w 2015 r. żołnierzom przez Wojskowe Biuro Badań Społecznych, czy obdarzają zaufaniem swoich bezpośrednich dowódców, 70 proc. stwierdziło, że tak. Niemal co trzeci odpowiedział „nie” albo nie miał zdania. (...)

fot. Łukasz Głowala/Forum

Cały artykuł dostępny jest w 10/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Autor: Artur Bilski
Czytaj także