Dlaczego Niemcy, należące nie tylko do tego samego co Polska sojuszu obronnego – NATO, lecz także do wielu tych samych organizacji międzynarodowych, np. Unii Europejskiej, prowadzą politykę nierzadko sprzeczną z interesami Polski? Ba, czasami z najżywotniejszymi interesami naszego kraju.
Dlaczego Niemcy są przeciw rozmieszczeniu w Polsce stałych baz NATO, które radykalnie podniosłyby poziom bezpieczeństwa naszego państwa, narażonego na agresję ze strony Rosji, i ponad to przedkładają swe relacje z Rosją?
Dlaczego Niemcy – pod rękę z Rosją i kilkoma państwami z zachodu Europy – budują gazociągi Nord Stream, omijające Polskę i inne kraje Europy Środkowej?
Dlaczego Niemcy – najdłużej, jak mogły – nie przyjmowały pracowników z Polski, nowego kraju członkowskiego UE (i kilku innych państw)? Dlaczego Niemcy złamały unijne postanowienia i jako pierwsze zmusiły firmy transportowe z Polski (i innych państw) do płacenia kierowcom, którzy przejeżdżają przez Niemcy, wyśrubowanych niemieckich stawek i w ten sposób uderzyły w dominujące w Europie polskie przedsiębiorstwa przewozowe?
Dlaczego Niemcy są w awangardzie państw, które zabiegają o to, aby już nie tylko firmy transportowe, lecz wszystkie, które delegują pracowników do pracy w innych krajach UE, płaciły im według stawek z tych państw, co bije w przedsiębiorstwa z krajów uboższych, w tym z Polski?
A teraz jeszcze na wyścigi tną zasiłki dla obcokrajowców z UE, w tym głównie z Polski. Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Krótko mówiąc: Dlaczego niemieccy politycy prowadzą taką politykę (dla niepoznaki nazywaną przez nich proeuropejską i prounijną), która jeśli nawet nie zawsze jest polityką antypolską (a także np. antylitewską, antyłotewską, antyestońską i antyukraińską), to na pewno taką – czyli m.in. antypolską – bywa? Ano z prostego powodu – bo Niemcy, co chyba zrozumiałe, prowadzą politykę proniemiecką, a nie propolską. A polityka proniemiecka często jest w konflikcie, i to nierzadko głębokim, z polityką propolską. I nic do tego nie mają wspólna – Polski i Niemiec – przynależność do NATO oraz UE.
Politykę propolską powinni natomiast prowadzić politycy polscy. Po latach rządów polityków Platformy, jawnie deklarujących swe uwielbienie dla Niemiec i równie jawnie je wspierających, przeważnie bez żadnych korzyści dla Polski, u niejednego Polaka ta dość oczywista konstatacja może wywołać prawdziwy szok. W dodatku powinni ją prowadzić zdecydowanie, niespecjalnie przy tym oglądając się na interesy państw, z którymi Polska konkuruje, a więc także na interes Niemiec. Zwłaszcza jeśli te, jak czynią to Niemcy, coraz częściej dają do zrozumienia, ile naprawdę znaczy dla nich interes Polski – choćby w porównaniu z interesem Rosji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.