Poseł Przemysław Czarnecki został wezwany przez prezesa PiS-u Jarosława Kaczyńskiego do złożenia wyjaśnień na piśmie – podaje na Twitterze dziennikarz RMF FM Patryk Michalski. Wyjaśnienia mają dotyczyć wydarzeń z nocy sylwestrowej.
Jak podał dzisiaj serwis Onet, w wyniku kłótni do której miało dojść w domu posła PiS, ranna miała zostać jedna osoba. Jak podaje Onet, awantura w domu polityka miała podłoże osobiste, a poszkodowany twierdzi, że sprawcą ataku był właśnie Przemysław Czarnecki.
– Potwierdzam, że w moim domu interweniowała policja, którą sam wezwałem – mówił polityk w rozmowie z Onetem. Jak poinformował dalej Czarnecki, sylwestrowy wieczór spędził w towarzystwie żony i znajomego. – Mężczyzna według mojej wiedzy rozciął sobie dłoń. Podobno mnie za to obwinia, ale to nieprawda, gdyż nawet nie byłem bezpośrednim świadkiem zdarzenia. Był pijany, gdy przyjechała policja, miał bodajże 2,3 promila. A ja byłem całkowicie trzeźwy – tłumaczy Czarnecki.
Doszło do nieporozumienia", sprawę bada prokuratura
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński potwierdził, że podczas spotkania sylwestrowego, którego uczestnikami byli Przemysław Czarnecki, jego żona oraz znajomy pary, "doszło do nieporozumienia, a następnie zdarzenia, którego przebieg jest teraz ustalany w toku dochodzenia prowadzonego w kierunku spowodowania naruszenia czynności narządu ciała".
Jak czytamy w przesłanym oświadczeniu, w mieszaniu policjanci przeprowadzili czynności procesowe, które pomogą przyczynić się do wyjaśniania okoliczności zdarzenia. "Właściciel mieszkania nie wyrażał sprzeciwi i bez przeszkód udostępnił mieszkanie policjantom (...) w Komisariacie Policji w Wilanowie został przesłuchany na okoliczności zdarzenia. Złożył zeznania opisując przebieg spotkania" – informuje prokuratura. Rzecznik potwierdził też, że poseł PiS został poddany badaniu alkomatem, które wykazało, że był trzeźwy.
Prokuratura nie podaje szczegółów sprawy, "z uwagi na dobro prowadzonego postępowania i konieczność wykonania dalszych czynności procesowych".
Czytaj też:
Koniec sprawy Frasyniuka. Jest decyzja Sądu Apelacyjnego