Łukasz Majchrzyk:W Polsce panuje przekonanie, że wyjście z grupy to dla reprezentacji jest minimum przyzwoitości podczas mistrzostw Europy.
Włodzimierz Lubański: Szczerze? Tak trzeba tę sprawę stawiać. Gdyby nie udało się przejść dalej, do następnej fazy turnieju, w sytuacji, gdy z niektórych grup wyjdą po trzy drużyny, to byłby to nieudany występ zespołu, bo oczekiwania wśród kibiców, dziennikarzy, a pewnie też i samych zawodników są dużo większe. Kibice na taki sukces czekają od 1986 r. Wyjście z grupy na mistrzostwach Europy we Francji to jest cel minimum.
Na czym właściwie budujemy taki optymizm i takie oczekiwania? Już dawno takiego sukcesu nie udało się osiągnąć. Poprzednie występy w latach 2002, 2006, 2008 czy 2012 były wielkim rozczarowaniem. Nawet przed własną publicznością nie udało się wiele zwojować. Czemu teraz miałoby nagle być inaczej?
Ta reprezentacja to jest prawdziwa drużyna. A skąd takie oczekiwania wśród kibiców? Po pierwsze, powodem do optymizmu i podwyższonych oczekiwań są świetne występy w eliminacjach. Przecież udało się wygrać z reprezentacją Niemiec na Stadionie Narodowym, były też znakomite mecze ze Szkotami i z Irlandczykami. Polacy grali bardzo dobrze zarówno na własnym boisku, jak i na wyjazdach. Jest się czym cieszyć i co wspominać. Po drugie, ta reprezentacja ma kilka wielkich indywidualności, jakich dawno w polskiej piłce nie było. Co ważne, ci piłkarze grają na najbardziej newralgicznych pozycjach w zespole, tworzą taką oś drużyny: bramkarze (bo jest ich trzech świetnych do wyboru), środkowy obrońca Kamil Glik, środkowy pomocnik Grzegorz Krychowiak i napastnik Robert Lewandowski. To są bardzo dobrzy piłkarze klasy europejskiej, a w niektórych przypadkach nawet światowej. Ci zawodnicy występują na co dzień w bardzo dobrych klubach: Bayernie Monachium, Romie, Torino, Sevilli, w wymagających rozgrywkach ligowych. Każdego dnia mierzą się z najlepszymi na świecie. Jestem bardzo ciekawy, jak polski zespół spisze się podczas turnieju we Francji. (...)