W kwietniu ubiegłego roku senator Lidia Staroń poinformowała, że codzienna walka z bezprawiem, układami, krzywdzącymi zwykłych obywateli decyzjami urzędników doprowadziły do tego, że nie zdążyła zadbać o siebie, że czeka ją najtrudniejsza walka w życiu – walka o własne zdrowie. Od tamtej pory minął niespełna rok. Okazało się, że senator w marcu ubiegłego roku przeszła bardzo ciężki udar.
– Pewnego dnia obudziłam się i okazało się, że po prostu nie umiem mówić. Nie mogłam też chodzić. Przez trzy dni nie robiłam nic innego, tylko płakałam – powiedziała w rozmowie z "Super Expressem" Lidia Staroń. Jak przyznała, dodatkowym, bardzo bolesnym ciosem była dla niej śmierć mamy. Tragedię tę przeżyła niedługo po udarze. Senator jednak postanowiła, że się nie podda. – To był naprawdę okropny czas. Jednak pewnego dnia pomyślałam: całe życie mówiłam innym, że trzeba walczyć, że nie ma rzeczy niemożliwych, więc nie mogę się poddać – dodała.
Jak informuje "Super Express", senator już wróciła do pracy w swoim biurze. Choć jeszcze ma niewielkie problemy z mówieniem i poruszaniem, prawdopodobnie skróci zwolnienie lekarskie, które ma do marca. Lidia Staroń przyznaje, że jej szybki powrót do zdrowia zadziwił nawet lekarzy. –Lekarze mówią, że w moim przypadku to cud. Wracam do pracy, choć nie minął jeszcze rok. Nie mam wątpliwości, że moja siła pochodzi od ludzi – wskazała.