ŁUKASZ ZBORALSKI: W opublikowanym niedawno raporcie, którego jest pani współautorką, Rzecznik Finansowy dowodzi, że zgodnie z prawem kredyty frankowe nie były w istocie kredytami walutowymi, więc takie umowy z bankami mogą być nieważne. Kredyty walutowe w Polsce nie istnieją?
AGNIESZKA WACHNICKA: Oczywiście istnieją. Jednak specyfika polskiego rynku jest taka, że prawdziwie walutowe kredyty to był ułamek procentu wśród tych określanych jako walutowe – czyli w Polsce głównie udzielanych we frankach szwajcarskich i w euro. W zdecydowanej większości były to bowiem kredyty uruchamiane i spłacane w walucie polskiej.
To jakimi kredytami były te udzielane u nas?
To mógł być kredyt denominowany do waluty – czyli klient otrzymywał wypłatę pożyczki w złotówkach, ale księgowo ta kwota była wyrażona w walucie obcej. Niby była tam więc waluta obca, ale w dniu uruchomienia kredytu bank teoretycznie odkupywał ją od klienta, fizycznie wypłacając mu złotówki. Drugi rodzaj kredytów to kredyty waloryzowane. W tym przypadku umowa opiewała na kwotę wyrażoną w polskich złotych, natomiast po uruchomieniu kredytu walutowe odniesienie było tylko zabiegiem księgowym wykonywanym przez bank.
Do tej pory co najmniej dwie inne instytucje nadzorowały ten sektor. I ani Komisja Nadzoru Bankowego, ani późniejsza Komisja Nadzoru Finansowego nie uważały, że kredyty walutowe to nie są kredyty – jak uważa Rzecznik Finansowy. Ktoś tu się myli…
Trudno mi się odnosić do stanowiska innych organów. My przeanalizowaliśmy konkretne umowy kredytowe, które do nas wpływają razem ze skargami klientów banków.
Ponieważ mechanizmy zawarte w tych umowach wzbudziły nasze wątpliwości, dokonaliśmy analizy prawnej tych zapisów. To doprowadziło nas do takich konkluzji. Nie wykonywaliśmy analiz dotyczących całego otoczenia ekonomicznego. Ocena tego nie jest naszą rolą. Poza tym – proszę pamiętać, że instytucja Rzecznika Finansowego została utworzona w październiku 2015 r. Można zatem powiedzieć, że potraktowaliśmy tę sprawę priorytetowo i zajęliśmy się nią w najbliższym możliwym terminie. (...)
Wielu ludzi ma już propozycję: przewalutować!
Ja bym abstrahowała od używania terminu „przewalutowanie” w kontekście kredytów waloryzowanych. Skoro bowiem to były de facto kredyty w złotówkach, to nie ma czego przewalutować. (...)