Czy mord na prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu, tak jak śmierć księdza Jerzego Popiełuszki, stanie się bodźcem do refleksji i zwrotu ku pojednaniu w Polsce? – pyta niemiecki dziennik „Die Zeit”.
"Historia pisana jest różnymi rodzajami atramentu, a czasami nawet krwią. Polski i jej głębokiego rozdarcia nie sposób zrozumieć bez dwóch wielkich tragedii: zamordowania księdza Jerzego Popiełuszki w 1984 roku i katastrofy samolotu rządowego w rosyjskim Smoleńsku w kwietniu 2010 roku, w którym zginęli ówczesny prezydent Lech Kaczyński i wielu przedstawicieli polskich elit” – pisze Heinrich Wefing. Dziennikarz przypomina rolę, jaką w drodze do wolności Polski odegrał błogosławiony kapłan, ks. Popiełuszko. I zastanawia się, czy tak jak do dziś pamięć o jego dokonaniach łączy mocno podzielone społeczeństwo polskie, Polaków połączy tragiczna śmierć prezydenta Gdańska.
Wefing zauważa, że przez krótki czas szok i żałoba połączyła Polaków także po śmierci Adamowicza. Politycy reprezentujący wszystkie partie okazywali oburzenie czynem nożownika, prezydent Andrzej Duda apelował o spokój, rząd wysłał do Londynu samolot, by umożliwić wdowie powrót do Polski. „Jest nadzieja, że morderstwo stanie się być może powodem do refleksji, do zwrotu, że w obliczu śmierci kraj ucichnie, stanie się bardziej skłonny do zgody” – pisze. Jednocześnie zastrzega, że taki scenariusz „jest niezbyt prawdopodobny”.
"Polaryzacja przybiera na sile, dyskusje są pełne nienawiści i nikt nie może powiedzieć, w jaki sposób i z jakim rezultatem morderstwo zostanie wykorzystane do politycznych rozgrywek. Ból i żal mogą też działać w sposób niszczący" – czytamy w "Die Zeit".
Czytaj też:
Trumna z ciałem prezydenta Gdańska w Europejskim Centrum Solidarności. Tysiące ludzi czeka, żeby go pożegnać [ZDJĘCIA]Czytaj też:
Paweł Adamowicz honorowym obywatelem Warszawy