Życie polskich „znanych” to droga przez mękę. Chcieliby oazy ciszy nad Bałtykiem w środku sezonu, ale przeszkadzają im rubaszne tłumy „państwa Kiepskich”. Mieliby ochotę polecieć tanimi liniami do Anglii, ale śmierdzi kanapką z kurczakiem, otwieraną przez prowincjusza obok. Pragną wtykać kij w każde polityczne mrowisko, jednocześnie pozostając arbitrami elegancji, których krytyka się nie ima. Jak wiadomo bowiem, wszelka krytyka wymierzona w celebrytę to język nienawiści, który ustawowo należy ścigać. Czytając socjologiczne refleksje, którymi od czasu do czasu raczą nas rodzime gwiazdy i intelektualiści, odnosi się wrażenie, że największą wadą egzystencji w kraju nad Wisłą jest występujący stadnie polski cham. Panoszy się niczym barszcz Sosnowskiego i zatruwa atmosferę. Co dostanie z „500+”, to przepali i przepije, wypinając tyłek na pracę przy zbiorze truskawek i borówek za 5 zł za godzinę. (...)
FOT. BARTOSZ KRUPA/EAST NEWS
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.