Afera szpiegowska HUAWEI – szansa na odbudowanie krajowego przemysłu mikroelektronicznego

Afera szpiegowska HUAWEI – szansa na odbudowanie krajowego przemysłu mikroelektronicznego

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP/EPA / CHRISTOPHER JUE
Początek 2019 roku rozpoczął się gorąco z punktu widzenia zwalczania wrogiej działalnością obcych służb wywiadowczych na terenie RP – pisze dla portalu DoRzeczy.pl Piotr Woyciechowski.

8 stycznia zatrzymani zostali pod zarzutem szpiegostwa: Piotr D. – obywatel polski, dyrektor pionu bezpieczeństwa operatora telefonii komórkowej ORANGE Polska oraz Weijing W. – obywatel Chinskiej Republiku Ludowej, jeden z dyrektorów polskiego oddziału chińskiego koncernu telekomunikacyjnego HUAWEI. Z oczywistych względów Sąd Karny na wniosek Prokuratury zastosował wobec podejrzanych areszt tymczasowy na okres 3 miesięcy. Jest to pierwszy od 30 lat procesowo potwierdzony przypadek, który przebił się do opinii publicznej, prowadzenia przez obywatela RP działalności szpiegowskiej na rzecz chińskich służb wywiadowczych.

Na marginesie warto przypomnieć czytelnikom, iż w sprawie wyjaśnienia okoliczności zaginięcia ponad 10 lat temu szyfranta Zarządu Wywiadu WSI chor. Zbigniewa Zielonki pojawiała się nie potwierdzona nigdy hipoteza, jakoby żołnierz ten współpracował uprzednio z wywiadem chińskim, który miał pomóc uciekinierowi wyjechać do Chin i tam osiąść. Już po znalezieniu ludzkich szczątków w Warszawie nad brzegiem Wisły, które w toku śledztwa przypisano do chor. Zielonki - Philipe Vasset, szef renomowanego francuskiego portalu zajmującego się służbami specjalnymi - stwierdził, że jest na 90 procent pewne jest, iż szyfrant Zielonka żyje i pracuje w rejonie Szanghaju jako doradca chińskiego wywiadu. Do dnia dzisiejszego pomimo zakończenia śledztwa i wydanego przez Prokuraturę oficjalnie komunikatu, w przestrzeni publicznej możemy spotkać się z formułowanymi wątpliwościami publicystów i dziennikarzy, którzy podnoszą, iż w rzeczywistości możemy mieć do czynienia z mistyfikacją oraz z upozorowaniem śmierci szyfranta Zielonki.

Piotr D. to nietuzinkowa postać. Z wykształcenia magister inżynier, absolwent Informatyki Stosowanej i Zarządzania, Akademii Obrony Narodowej oraz Szkoły Głównej Handlowej. Od ponad 15 lat zajmował się w administracji rządowej teleinformatyką, rejestrami państwowymi, systemami łączności, a także realizacją projektów współfinansowanych ze środków Unii Europejskiej. Pełnił stanowiska kierownicze w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej. Piotr D. był jednym z niewielu „medialnych” funkcjonariuszy ABW. Często występował podczas konferencji prasowych oraz udzielał licznych wywiadów w mediach.

W Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Piotr D. pełnił funkcję wiceszefa departamentu bezpieczeństwa teleinformatycznego i doradcy ds. teleinformatycznych ówczesnego szefa ABW - gen. Krzysztofa Bondaryka. Pod koniec 2011 roku dziennik „Gazeta Wyborcza” poinformowała, że według jej źródeł w CBA i w Prokuraturze Generalnej - Piotr D. został odwołany ze stanowiska po „zatrzymaniu w październiku Andrzeja M. - do 2010 r. dyrektora Centrum Projektów Teleinformatycznych MSWiA”.

Andrzej M. był głównym oskarżonym w infoaferze. Jako szef Centrum Projektów Informatycznych w MSWiA przyjmował wielomilionowe łapówki za ustawianie przetargów. Trzy lata temu M. został skazany przez Sąd Okręgowy w Warszawie na 4,5 roku więzienia w zawieszeniu na 8 lat.

W związku z ujawnionymi nieprawidłowościami ABW zorganizowała wówczas konferencję prasową na temat systemu mobilnej komunikacji kluczowych osób w państwie. Za prezentację nowych rozwiązań odpowiadał właśnie Piotr D. System zakładał zakup telefonów i laptopów, które miało otrzymać trzy i pół tysiąca osób, wśród nich prezydent i premier oraz szefowie służb mundurowych. Aparaty miały umożliwić przekazywanie informacji z klauzulami: zastrzeżona i poufna. Koszt uruchomienia systemu bezpiecznej komunikacji oszacowano wówczas na 18 milionów złotych.

Podczas konferencji prasowej Piotr D. przekonywał, że „powstała konieczność zbudowania systemu, który daje możliwości bezpiecznego, niezawodnego, szybkiego komunikowania się nie tylko głosowo. Ten system musi także dawać nowoczesne narzędzia typowo menedżerskie: kalendarz, pocztę elektroniczną, dostęp do zasobów informacyjnych” - wyjaśniał. Po wdrożeniu systemu CATEL rządowa łączność miała uzyska

pełną mobilność w kraju. Jak już wiemy ostatecznie tak się nie stało. System CATEL po prostu się nie przyjął. Użytkownikom oferowano przestarzałe telefony komórkowe. W początkowej fazie działania systemu, zdarzało się że były pozbawione dostępu do Internetu. Nadto, system nie cieszył się szczególnym zaufaniem, bowiem w powszechnej opinii uznawany był za przezroczysty dla ABW. Według enuncjacji prasowych finalnie zaprzestano prac nad jego dalszym rozwojem.

Natura nie lubi próżni. Skutek jest taki, że najwyżsi urzędnicy w państwie polskim powszechnie posługują się na swoich służbowych smartfonach i laptopach darmowymi komunikatorami, takimi jak: Signal, WhatsApp, Viber czy Telegram. Ale w biznesie nie ma nic za darmo. W zamian za bezpłatne korzystanie z tzw. bezpiecznych komunikatorów, ich producenci zbierają i przetwarzają tzw. metadane użytkowników oraz udostępniają te dane podmiotom trzecim na określonych przez siebie zasadach i tak naprawdę tylko sobie wiadomych celach. Powoduje to, że aktywność polskich prominentnych urzędników jest (podkreślam: nie może być, ale jest) stale monitorowana przez administratorów poszczególnych komunikatorów.

W ostatnich latach Piotr D. brał także również udział we wdrażaniu pilotażowego system lokalizacji numerów alarmowych oraz w pracach nad zintegrowanym systemem łączności m.in. na potrzeby wizyty Ojca Świętego w Polsce w 2016.

Z kolei zatrzymany Weijing W. – dyrektor sprzedaży w polskim oddziale koncernu HUAWEI - jest absolwentem Pekińskiego Uniwersytetu Języków Obcych, który według ekspertów najlepiej kształci chińskich dyplomatów i wywiadowców. Na tej uczelni W. studiował polonistykę. Następnie w 2006 roku rozpoczął pracę w chińskim konsulacie w Gdańsku. Do koncernu HUAWEUI trafił w 2011 roku.

Jak widać z zaprezentowanej przebiegu kariery zawodowej - Piotr D. to kompetentny, doświadczony, posiadający unikalną wiedzę i ustosunkowany oficer b. służb specjalnych. Nie wiemy od kiedy datuje się współpraca Piotra D. z chińskim wywiadem. Nie wiemy czy w momencie zatrzymania podejrzanego był związany z ABW, a jeżeli tak, to w jakim charakterze (funkcjonariusz czy źródło). Nie wiemy także jakie realne szkody dla bezpieczeństwa państwa oraz dla samej służby podejrzany Polak poczynił. Zapewnie w Agencji trwa analiza tego, jakiego rodzaju klasyfikowane informacje i jakie dokumenty Piotr D. przekazał lub mógł przekazać chińskiemu wywiadowi. Czy nastąpiła dekonspiracja działań ABW przed chińskim wywiadem? Jeżeli tak, to jak głęboko i w jakich obszarach? W jakich procesach decyzyjnych Piotr D. brał udział w czasie trwania tajnej współpracy. W jakim kierunku chiński wywiad zadaniował swego agenta i na jakich rozstrzygnięciach mu zależało? Trzeba pamiętać, że Chiny pomimo rozwoju gospodarczego i technologicznego nie utraciły cech państwa totalitarnego, a wywiad chiński prowadzi działalność wywiadowczą o charakterze totalnym obejmującą praktycznie wszystkie istniejące państwa świata. Choć powszechnie się uważa, że główną dziedziną operacyjnego zainteresowania wywiadu jest gospodarka i finanse, to wywiad nie stroni od polityki. Dlatego interesującym byłoby udzielenie odpowiedzi na pytanie w jakim zakresie wywiad chiński wykorzystywał lub mógł wykorzystywać Piotra D. do zbierania informacji stricte politycznych. W tym kontekście interesującym jest dowiedzieć się czy służby chińskie poprzez swoje aktywa operacyjne w Polsce mogły gromadzić informacje przykładowo nt. wizyty Papieża Franciszka w Polsce w 2016 roku.

Z naturalnych względów nie wiemy, czy zatrzymania pod zarzutem szpiegostwa zostały dokonane w wyniku współpracy polskich i amerykańskich służb, czy też w wyniku własnego rozpracowania operacyjnego kontrwywiadu ABW. Bez względu na pierwotne źródło informacji o działalności szpiegowskiej zatrzymanych - akcję ABW uznać należy za sukces polskiego kontrwywiadu. W przeciwieństwie do licznych ekspertów, uważam że kontrwywiad - co do zasady - jest od łapania szpiegów, a nie od tolerowania ich wrogiej działalności na terenie własnego kraju. „Odwracanie” szpiegów jako podwójnych agentów, winno stanowić w działalności operacyjnej kontrwywiadu wyjątek od reguły, a nie regułą. Miejmy nadzieję, że dzięki tym zatrzymaniom, radykalnie zwiększy się reżim i prewencja kontrwywiadowcza w otoczeniu najważniejszych osób w państwie polskim. To tak na marginesie.

W tym miejscu odnotować należy, że tuż po zatrzymaniu obu podejrzanych o działalność szpiegowską na rzecz Chin portal osłużbach.pl poinformował, że prawdopodobnie sprawa ma związek z planowanymi w Polsce inwestycjami koncernu HUAWEI w budowę sieci mobilnej nowej generacji 5G. To ważna informacja. Wskazuje ona bowiem, na pewną poszlakę, że afera szpiegowska w Polsce z koncernem HUAWEI w roli głównej, może stanowić element wojny handlowej pomiędzy USA a Chinami. Dla zrozumienia szerszego kontekstu warto się przyjrzeć wydarzeniom międzynarodowym, które nastąpiły przed i zaraz po wybuchu afery szpiegowskiej w Polsce.

Powszechnie jest wiadomo, że USA i Chiny są w stanie konfliktu gospodarczego. Oba państwa podczas szczytu G20 w Argentynie zawarły 1 grudnia 2018 roku rozejm handlowy na 90 dni. Porozumienie zakładało, że USA nie zwiększą 10% ceł na dobra chińskie do poziomu 25%, a Chiny zgodziły się zwiększy

import amerykańskich produktów rolnych, energetycznych, przemysłowych i innych. Ostatnim dniem obowiązywania tymczasowego rozejmu ustalono na dzień 1 marca. Jeżeli Pekin i Waszyngton nie wypracują finalnego porozumienia, wówczas stawki ceł mogą pójść w górę.

Na miesiąc przez akcją polskich służb, w dniu 1 grudnia 2018 roku w Kanadzie została aresztowana Meng Wanzhou, wiceprezes koncernu HUAWEI. Prywatnie córka założyciela i jednocześnie prezesa koncernu Ren Zhengfeia. Stany Zjednoczone podejrzewają Meng o oszustwa związane z łamaniem amerykańskich sankcji przeciw Iranowi. Miała ukrywać związki jej firmy z przedsiębiorstwem SKYCOM, które próbowało sprzedać sprzęt Iranowi wbrew nałożonym na ten kraj amerykańskim sankcjom. Meng Wanzhou miała kontakt z FBI już w 2014 roku na nowojorskim lotnisku JFK. Służby przeszukały wtedy jej telefon odzyskując usunięte wcześniej dane wskazujące na związki koncernu z Iranem. Prawdopodobnie właśnie tak pozyskane dowody stanowią jedną z podstaw dla rządu USA o wystąpienie do władz Kanady z wnioskiem o jej ekstradycję.

Chiny złożyły ostry protest do rządu w Ottawie i zastosowały działania quasi-odwetowe wobec kanadyjskich obywateli mieszkających w Chinach. Ostatecznie kanadyjski Sąd uchylił za poręczeniem majątkowym areszt dla Meng Wanzhou. Kaucja wyniosła 10 mln dolarów kanadyjskich. Po uchyleniu aresztu kanadyjski Sąd nałożył na dyrektor finansową HUAWEI ścisły nadzór. Meng nie może opuszczać swojego domu między godziną 23 a 6 rano, natomiast wyjście w dzień może odbywać się tylko w asyście funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Musiała także oddać w depozyt swój paszport, a na ręku musi cały czas nosić elektroniczną bransoletkę monitorującą.

W niecałe trzy tygodnie po aresztowaniach w Polsce tj. 28 stycznia amerykańskie ministerstwo sprawiedliwości oficjalnie przedstawiło chińskiej firmie HUAWEI listę 13 poważnych zarzutów. Wśród nich znalazły się łamanie amerykańskich sankcji przeciw Iranowi, bankowe oszustwa oraz kradzież technologii. Dwa tygodnie później Agencja Bloomberg poinformowała, że HUAWEI próbowało ukraść technologię „diamentowego ekranu” (Dimond Glass) czyli prototypu wyjątkowo wytrzymałego ekranu telefonu komórkowego z USA (następca Gorilla Glass).

Praktycznie w tym samym czasie, podczas pobytu Warszawie Mike Pompeo - Sekretarz Stanu USA pytany przez dziennikarzy o firmę HUAWEI i jej produkty stwierdził, że "instalowanie chińskiej technologii zwiększa ryzyko". Dodał, że do każdego państwa należy ocena i suwerenna decyzja, czy korzystać z tych technologii czy nie. Podobnie – mówił Pompeo – własne decyzje będą podejmowały Stany Zjednoczone. „Po prostu nigdy nie umieścimy naszego sprzętu w kraju, w którym jest zagrożenie, że Chińczycy będą mogli hakować informacje” – dodał.

Stany Zjednoczone wraz z Kanadą, Australią i Nową Zelandią podjęły decyzję blokującą możliwość wykorzystania produktów HUAWEI w swoich sieciach 5G. Koncern jest podejrzewany o współpracę z chińskimi służbami specjalnymi. Wskazuje się na zagrożenia związane z ryzykiem cyberataków oraz niespotykaną dotąd skalę infiltracji. Sieć 5G ze względu na olbrzymią przepustowość oraz minimalne opóźnienia w łączności, spowoduje w niedalekiej przyszłości radykalną rewolucję w łączności bezprzewodowej. Technologia 5G zapewnia około 1000 większą prędkość niż dotychczasowa 4G LTE. Z racji swoich właściwości sieć 5G będzie potrafiła łączyć się z różnymi gałęziami przemysłu, tj. telemedycyną, Internetem Pojazdów (IoV), inteligentnymi domami (SmartBulding) i miastami (SmartCity), systemami kontroli przemysłu i monitoringu oraz sieciami energetycznymi. Zagrożenia związane są nie tylko z przejmowaniem przez intruza informacji i danych przetwarzanych za pomocą sieci mobilnej 5G, ale przede wszystkim na możliwości przejęcia kontroli nad systemami zarządzającymi dane obszary życia gospodarczego czy społecznego.

Inaczej zachowały się kompetentne władze Wielkiej Brytanii. Narodowe Centrum Cyberbezpieczeństwa (NCSC) uznało, że przy podjęciu odpowiednich środków ostrożności możliwe jest wykorzystanie technologii firmy HUAWEI w strukturze sieci 5G bez ryzyka dla bezpieczeństwa narodowego. Według informacji prasowych w NCSC przeprowadzono specjalistyczną analizę, z której ma wynikać, że całkowite wykluczenie HUAWEI z budowy sieci 5G byłoby zbyt drastyczną decyzją. Brytyjczycy mieli podtrzymać swoją opinię pomimo zintensyfikowanych wysiłków ze strony Stanów Zjednoczonych, aby całkowicie wykluczyć HUAWEI z sieci swoich sojuszników. W sprawie współpracy z HUAWEI wypowiedział się także szef brytyjskiego wywiadu (MI6) Alex Younger, który stwierdził, że nie da się jednoznacznie ocenić, czy technologia i sprzęt dostarczane przez HUAWEI stanowią realne zagrożenie dla brytyjskiej infrastruktury krytycznej. Szef brytyjskiego wywiadu podkreślił przy tym, że potrzebna jest w tej kwestii dalsza, poważna dyskusja. Younger przyznał jednocześnie, że nie byłoby dobrze, gdyby element znaczącej infrastruktury komunikacyjnej realizowany był przez dostawcę, który jest de facto monopolistą. Z kolei Niemcy uznają całkowity zakaz współpracy z HUAWEI za nieuzasadniony.

Z kolei nasi południowi sąsiedzi zajęli bardziej jednoznaczne stanowisko niż Niemcy. Czeski Narodowy Urząd ds. Bezpieczeństwa Cybernetycznego i Informatycznego (NUKIB), zalecił wycofanie z użytku sprzętu dwóch chińskich producentów: HUAWEI i ZTE w urzędach administracji państwowej w ciągu 10 lat. W opinii ekspertów służb w produktach tych firm mogą znajdować się backdoory, czyli tzw. tylne furtki – luki, które można wykorzystywać do wykradania poufnych informacji przechowywanych na urządzeniu lub przesyłanych za jego pomocą. „Chińskie prawo zobowiązuje prywatne spółki z tego kraju do współpracy ze służbami wywiadowczymi, więc wprowadzanie ich do kluczowych systemów państwa może stanowić zagrożenie bezpieczeństwa” – powiedział Duszan Nawratil, dyrektor NUKIB. Administratorzy systemów krytycznej infrastruktury informatycznej, tak w sektorze prywatnym, jak i publicznym, powinni wdrożyć adekwatne środki zabezpieczające – dodał.

Pomimo afery szpiegowskiej i formułowanych przez naszego amerykańskiego sojusznika podejrzeń, Polska nie wypracowała ostatecznego stanowiska wobec tego czy sieć 5G ma być budowana w oparciu o infrastrukturę HUAWEI czy też nie, a jeżeli tak to w jakim stopniu. Nie mniej trzeba to podkreślić, iż chiński koncern jest znacząco obecny w Polsce od 2004 roku. Według Grażyny Piotrowskiej-Oliwy byłej prezes ORANGE Polska – ponad 70 procent działającej infrastruktury sieci 4G LTE oparta jest na technologii i sprzęcie dostarczonym przez chiński koncern. We wrześniu 2018 roku Orange Polska we współpracy z HUAWEI przeprowadzili pierwsze w Polsce testy sieci 5G poza laboratorium – w Gliwicach.

W Polsce mamy ten kłopot, że w strukturze administracji publicznej nie został wyróżniony jeden uprzywilejowany urząd uprawniony do dokonywania oceny komercyjnych systemów i produktów telekomunikacyjnych pod kątem zagrożeń dla bezpieczeństwa państwa i wydawania wiążących zleceń bądź rekomendacji dla instytucji rządowych oraz podmiotów gospodarczych, w tym prywatnych. Media już w 2011 roku informowały o tym, że koncern HUAWEI podarował Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji sprzęt do wideokonferencji, który miał być testowany za darmo w Centrum Projektów Informatycznych resortu. Nie dość że nikt nie sprawdził wówczas sprzętu pod kątem bezpieczeństwa, to późniejsze przerzucanie się odpowiedzialnością za wpadkę przez rożne instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo, obnażyły kompletny bałagan kompetencyjny.

Prawo polskie w tej mierze także nie jest doskonałe. Ustawa o zamówieniach publicznych enumeratywnie określa przypadki wyłączenia oferenta z postępowania o zamówienie publiczne. Z postępowania nie można wykluczyć podmiotu tylko ze względu na enuncjacje prasowe czy wypowiedzi prominentnych polityków na temat jego rzekomej współpracy z obcym wywiadem. Głównym kryterium stosowanym w urzędach jest cena. Podobnymi regułami rządzą się korporacje. Nikt z członków zarządów telekomów w Polsce, w oparciu wymienione wyżej przesłanki nie wykluczy z postępowania chińskiego koncernu oferującego wysokiej jakości technologie i konkurencyjne ceny, nie narażając się tym samym na odpowiedzialność karną za działanie na szkodę firmy lub odpowiedzialność odszkodowawczą za narażenie reprezentowanej spółki na ewentualne stary finansowe.

Pomimo aresztowania dyrektora Weijinga W. za działalność szpiegowską – koncern HUAWEI nie obraża się i nie rezygnuje ze starań o rynek polski. Zaobserwowano już pierwsze pojednawcze gesty i działania zmierzające do ocieplenia wizerunku firmy. Podejrzany Weijing W. został zwolniony z koncernu. Koncern zapowiedział utworzenie w Polsce Centrum Badawczo-rozwojowe i Centrum Serwisowego Oprogramowania. W ubiegłym miesiącu na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, Tonny Bao – szef polskiego oddziału HUAWEI zadeklarował pełną współpracę koncernu z kompetentnymi polskimi władzami w celu bz wyjaśnienia wszystkich rodzących się wątpliwości. „Gdyby polskie władze chciały lepiej zrozumieć naszą architekturę bezpieczeństwa, to jesteśmy gotowi w każdej chwili do komunikacji i z chęcią odpowiemy na wszelkie pytania i wątpliwości” – przekonywał podczas konferencji. Na zorganizowanej kilka dni później w Warszawie kolejnej konferencji prasowej wystąpił Andy Purdy – chief security officer (CSO) amerykańskiego oddziału HUAWEI TECHNOLOGIES. „Jesteśmy gotowi w Polsce do współpracy z rządem, operatorami i z naszymi konkurentami, do rozmów o możliwościach budowania dodatkowych mechanizmów zaufania” zapewnia Purdy.

Na tym nie koniec. Pod koniec lutego do zarządu oddziału polskiego HUAWEI powołany został Ryszard Hordyński, osoba pochodząca z kręgu byłych współpracowników Mateusza Morawieckiego z okresu kiedy jako wicepremier kierował ministerstwem finansów. Hordyński pełnił wówczas funkcję pełnomocnika ministra ds. informatyzacji oraz funkcję pełnomocnika szefa Krajowej Administracji Skarbowej ds. Utworzenia Centrum Informatyki KAS. Hordyński z ministerstwa finansów odszedł we wrześniu 2017 roku i przeszedł do pracy w prywatnym sektorze. Ponadto, w ostatnim numerze tygodniku „Gazeta Polska” Tomasza Sakiewicza ukazał się artykuł sponsorowany zatytułowany „Skokowy rozwój e-świata nad Wisłą”, w którym podkreślano innowacyjność rozwiązań technologicznych koncernu HUAWEI oraz plany i zamierzenia inwestycyjne w Polsce. Na pomoc przyszli ze swoimi opiniami także dr Łukasz Kister ekspert bezpieczeństwa z Instytutu Jagiellońskiego oraz wspomniana już Grażyna Piotrowska-Oliwa – obecnie prezes zarządu Virgin Mobile Polska.

Można być ślepym ale z przedstawionego powyżej przebiegu zdarzeń jasno widać, że działania polskiego kontrwywiadu i dokonane w styczniu aresztowania osób pod zarzutem szpiegostwa na rzecz chińskiego wywiadu, wpisują się w spór prowadzony pomiędzy dwoma gigantami: USA i Chinami. Spór dotyczy wyboru dostawcy technologii sieci 5G, która niebawem w sposób radykalny zmieni Świat. Chodzi także o gigantyczne wielomiliardowe zyski dla finalnego dostawcy technologii. Gra idzie także o bezpieczeństwo państwa, które zdecyduje się na konkretne rozwiązania. Służby specjalne kraju, który kontroluje dostawcę (producenta) technologii sieci 5G mogą zapewnić sobie (przynamniej potencjalnie) możliwość szpiegowania i przeprowadzania cyberataków. A jest to dla każdej służby, silna pokusa.

Intuicja podpowiada, że wykryta afera szpiegowska w Polsce to prawdopodobnie wierzchołek góry lodowej rzeczywistej penetracji chińskich służb wywiadowczych. Jeśli chodzi o rozwój sieci 5G i zapewnienie bezpieczeństwa, to Polska ma jeszcze wiele do zrobienia na własnym podwórku. Należy dostosować prawo. Uporządkować kompetencje poszczególnych instytucji odpowiedzialnych cyberbezpieczeństwo państwa. Opracować i wdrożyć w instytucjach publicznych program zwiększający radykalnie reżim i prewencję kontrwywiadowczą. I co najważniejsze, rozpocząć odbudowę w Polsce przemysłu mikroelektronicznego. Tylko produkcja własnych - tj. pod kontrolą polskich firm i na terytorium Polski - mikroprocesorów dedykowanych wojsku, z przeznaczeniem dla łączności specjalnej i wykorzystywanych w newralgicznych gałęziach przemysłu może zapewnić rzeczywiste bezpieczeństwo oraz zminimalizować skutki cyberataków i cyberterroru. Kto wie, może właśnie koncern HUAWEI powinien ponieść koszty odbudowy polskiego przemysłu mikroelektronicznego, za cenę dopuszczenia tej firmy do części rynku polskiego sektora sieci 5G. Przede wszystkim należy prowadzić tym względnie suwerenną politykę państwa, korzystając także ze starego przysłowia „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”.

Piotr Woyciechowski
Twitter: @PiotrW1966

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także