Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został w niedzielę 13 stycznia zaatakowany nożem podczas 27. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W wyniku odniesionych ran dzień później zmarł w szpitalu.
Teraz zespół biegłych sprawdzi, czy akcja ratunkowa po ataku nożownika na prezydenta Gdańska była prawidłowa. Wątpliwości w tej sprawie opisał w liście do Prokuratora Okręgowego w Gdańsku doświadczony biegły, lekarz sądowy. Według niego długotrwała reanimacja Pawła Adamowicza w miejscu zdarzenia, czyli na scenie WOŚP, była błędem medycznym. Zdaniem lekarza, prezydenta Gdańska należało natychmiast przewieźć do najbliższego szpitala. Jak wskazuje, wówczas Paweł Adamowicz miałby dużo większe szanse na przeżycie, niemal graniczące z pewnością. O szczegółach informuje Radio Gdańsk.
Biegły wskazuje, że reanimacja na scenie spowodowała nieodwracalne skutki, m.in. wstrząs hipowolemiczny, którego następstwem jest śmierć mózgu. Jak dodaje, masowanie serca z raną kłutą spowodowało wypompowanie krwi z ciała pacjenta. Lekarz wyjaśnia, że nieprawdą jest fakt, iż serce z krwotokiem przestaje pracować i należało w pierwszej kolejności pozszywać rany. Autor listu pracuje w zawodzie od 30 lat i jest specjalistą w dziedzinie patomorfologii.
Według nieoficjalnych informacji, prokuratura ma niedługo powołać zespół biegłych, w skład którego wejdą lekarz medycyny sądowej, specjalista medycyny ratunkowej i ewentualnie biegły kardiolog. Ich zadaniem będzie ocena prawidłowości akcji ratunkowej prowadzonej bezpośrednio po ataku nożownika.