Irytacja, wściekłość, kpina – zapowiedziany przez Grzegorza Schetynę zwrot na prawo wywołał lawinę rozmaitych komentarzy. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej dwa tygodnie temu na łamach „Do Rzeczy” nr 32/2016 („PO ma być chadecka”) mówił m.in.: „Jestem zwolennikiem utrzymania przez PO konserwatywnej kotwicy. Chcę powrotu do źródeł Platformy, czyli jej liberalno- -konserwatywnego charakteru. Chcę też, by była w swoim przekazie chadecka”.
Irytacji nie kryli niektórzy partyjni koledzy Schetyny, sugerujący w mediach, że może nie chadecka, tylko centrowa, że zamiast konserwatywna, raczej zdroworozsądkowa. Wściekłość wybuchła na łamach „Gazety Wyborczej”. „Fałszywa diagnoza Schetyny – pisał Marek Beylin. – Już dawno nie czytałem przemyśleń równie samobójczych dla partii, która chce odgrywać ważną rolę polityczną”. W dodatku tego ideowego samobójstwa Schetyna dokonywał w bardzo podejrzanym miejscu: „Nieprzypadkowo ogłosił to w tygodniku bliskim PiS-owi [to o nas – przyp. P.G.], bo zwraca się do tych konserwatystów związanych z Kościołem, którzy, jak sądzi, rozczarują się obecną władzą, na przykład do sympatyków Jarosława Gowina”.
„Pa, pa, pa, Platformo” – zatytułowała swój komentarz prof. Magdalena Środa. „Nie jestem w stanie pojąć: jak partia, która posiada w swoim gronie ludzi myślących i rzeczywiście troszczących się o demokrację, może pozwolić sobie na tolerowanie takiego przywódcy” – pisała. Ci ludzie myślący zostali wymienieni z nazwisk: „osoby rozsądne, z pomysłami i z autorytetem (takie jak Trzaskowski, Kidawa-Błońska czy Joanna Mucha), spychane są do cienia”. Dlaczego? Bo Schetyna „boi się kobiet”, imponuje mu Kaczyński i marzy o władzy ukrytej bezpiecznie za „kościelnym decorum”. Co zdaniem Środy kończy się tak: „Na razie z marzeń wykluła mu się »konserwatywna kotwica«. Nie popłynie z nią daleko, postoi, pokrzyczy i odda wrak PO na żyletki”. (...)
fot. Michał Dyjuk/REPORTER