Szymański o słowach Merkel: Są granice wspólnej odpowiedzialności

Szymański o słowach Merkel: Są granice wspólnej odpowiedzialności

Dodano:   /  Zmieniono: 
Konrad Szymański, wiceminister spraw zagranicznych
Konrad Szymański, wiceminister spraw zagranicznych 
- Widzimy wyraźnie, że państwa europejskie nie są w stanie tego procesu kontrolować, co powoduje ryzyko związane z bezpieczeństwem. Nie chcemy sugerować, że to cudzy problem. Chcemy brać w tym udział, ale mówimy jasno, że są granice wspólnej odpowiedzialności - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański na antenie radiowej Trójki w rozmowie z redaktorem naczelnym "Do Rzeczy" Pawłem Lisickim.

We wczorajszym wywiadzie dla telewizji ARD kanclerz Angela Merkel skrytykowała państwa, które nie zgadzają się na przymusową relokację uchodźców i nie chcą przyjmować muzułmanów. Jej zdaniem każde państwo musi wnieść własny wkład w rozwiązanie kryzysu migracyjnego.

Do słów szefowej niemieckiego rządu odniósł się w rozmowie z redaktorem naczelnym "Do Rzeczy" Pawłem Lisickim wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymańskim, który zaznaczył, że gdyby te słowa miały się przełożyć na fakty polityczne, to oznaczałoby, że jesteśmy znacznie dalej od porozumienia, niż do tej pory. – Polskie stanowisko jest bardzo jasne i w moim przekonaniu konstruktywne. Z jednej strony mówimy, że mechanizmy centralnego zarządzania migracją w UE są nie do przyjęcia, ponieważ chcemy zachować kompetencje krajową w zakresie polityki uchodźczej, a co więcej wskazujemy, że takie mechanizmy nie przyniosą efektów, bo fala migracyjna spoza Europy jest na tyle duża, że nawet gdyby wszystkie państwa wykonywałyby te działania skoordynowane, to i tak nie bylibyśmy w stanie rozlokować tej masy ludzkiej – dodał.

"To budzi niepokój społeczny"

Wiceminister podkreślił, że podczas spotkania kanclerz Niemiec z szefami rządów Grupy Wyszehradzkiej zwrócono uwagę, na czym może polegać europejski kompromis w tej sprawie. Jak dodał, można wspólnie bronić działań zewnętrznych i podejmować ambitne działania w zakresie polityki rozwojowej i humanitarnej, aby zahamować falę źródło. – Polityczne Skutki uboczne tego procesu w całej Europie są bardzo niedobre dla samej konstrukcji europejskiej, bo to budzi niepokój społeczny – ocenił.

Szymański wyjaśnił, że państwa Europy Środkowo-Wschodniej w kryzysie migracyjnym kierują się przekonaniem, według którego nie można prowadzić polityki uchodźczej wbrew opinii społecznej, zaś proponowane mechanizmy nie są w stanie przynieść efektywnej ulgi milionom osób. – Uważam, że to jest działanie na szkodę Europy, bo już dzisiaj przynosi duży opór, niepokój znacznej części opinii publicznej i niekoniecznie w naszej części Europy, bo my kontrolujemy procesy migracyjne, wiec społeczeństwo polskie, czy węgierskie ma prawo czuć się bezpiecznie – diagnozował wiceszef MSZ.

"Do kompromisu potrzeba dwóch stron"

Wiceminister przyznał na antenie, że rozumie argumenty natury moralnej, ale to nie oznacza, że musimy przyjmować rozwiązania dyktowane w Brukseli, czy Berlinie, ponieważ znaczna część obozu, która stoi za tak zdefiniowaną polityką otwartych drzwi zwraca uwagę, że nie można pozwolić sobie na taką koncesję względem konserwatywnej części Europejczyków, bo oznaczałoby to podważenie czysto ideologicznego konceptu społeczeństwa otwartego. – Uważamy, ze społeczeństwo ma prawo oczekiwać od polityków kontroli procesów społecznych, że tego typu działania, które zmierzają do zmiany struktur społecznych będą ujęte dialogiem i konsensusem. Za chwilę będziemy mieli Europę, która będzie tak nieufna względem siebie, że ubocznym skutkiem będzie załamanie procesem integracji – ocenił.

Konrad Szymański został również zapytany przez Pawła Lisickiego o spotkanie kanclerz Angeli Merkel z szefami rządów V4. W jego ocenie wypracowano zgodę, że trzeba zreformować agendę polityczną UE, skupić się na rzeczach, które łączą, a także, że w najbliższym czasie należy się skupić na bezpieczeństwie i sprawach gospodarczych. – Do kompromisu potrzeba dwóch stron. Jeżeli po stronie Berlina, Brukseli, Rzymu nie będzie gotowości do podjęcia kompromisu, to będziemy musieli ze smutkiem zgodzić się na sytuacje, w której przez najbliższe miesiące i lata będziemy żyć w politycznym napięciu. Polska jest na to gotowa, ale wolelibyśmy, aby UE pozbyła się tych napięć. Z pewna empatią poszukujemy rozwiązań kompromisowych, ale to musi być realny kompromis. Jeśli ktoś nie chce uszanować naszych przekonań, które są bardzo dobrze umotywowane, bo to nie są tylko przekonania abstrakcyjne, to znaczy, że z zimną krwią godzi się na konflikt polityczny, a tego byłoby lepiej uniknąć – powiedział wiceminister spraw zagranicznych.

kg

fot. zrzut ekranu z polskieradio.pl
polskieradio.pl/dorzeczy.pl

Czytaj także