Taką drożyznę szykuje nam Bruksela. Porażające dane

Taką drożyznę szykuje nam Bruksela. Porażające dane

Dodano: 
Flagi UE przed gmachem Komisji Europejskiej
Flagi UE przed gmachem Komisji Europejskiej Źródło: Pexels
Litr benzyny droższy nawet o 40-60 groszy, gotowanie na gazie droższe o 100 zł, ogrzewanie domu droższe o 1,5 tys. zł rocznie – to realne skutki, jakie już wkrótce odczują Polacy w związku z wprowadzeniem dyrektywy ETS2.

Porażające wyliczenia prezentuje w poniedziałek dziennik "Fakt". Kalkulacje zostały przygotowane przez Wandę Buk byłą wiceprezes PGE oraz Marcina Izdebskiego z Fundacji Republikańskiej. Chodzi konsekwencje dyrektywy ETS2, która wprowadza dodatkowe opłaty od paliw emisyjnych w transporcie czy budownictwie.

Dramatyczne konsekwencje wprowadzenia dyrektywy ETS2

Dokument ma wejść w życie w 2027 roku. Co będzie to oznaczało dla przeciętnej polskiej rodziny?

"[...] dodatkowy koszt ETS2 w przypadku ogrzewania gazem będzie z roku na rok piąć się w górę, i wyniesie w latach 2027–2030 6338 zł, a w latach 2027–2035 – ponad 24 tys. zł. Kto ogrzewa dom węglem, od 2027 do 2030 r. wyda 10 tys. zł więcej na opał" – czytamy.

Dyrektywa będzie miała również wpływ na rachunki za ciepłą wodę, które w latach 2027-2030 mogą wzrosnąć aż o 500 zł. Droższe będzie również gotowanie na gazie. Tu wzrost może przekroczyć 100 zł rocznie.

Na tym nie koniec. Lekko nie będą mieli także kierowcy. Okazuje się bowiem, że muszą liczyć się z wyższymi kosztami, bez względu na to, jak będą kształtowały się ceny paliw. "Eksperci wyliczyli, że w 2027 r. cena benzyny po doliczeniu opłat związanych z wprowadzeniem ETS2 może wzrosnąć o 35 gr za l, a w 2030 – o 65 gr" – podaje "Fakt".

Rząd przyznaje: Gospodarstwa domowe i transport mogą nie podołać

Nawet Ministerstwo Klimatu i Środowiska przyznaje dziś, że wprowadzenie tego systemu będzie szczególnie dotkliwe dla osób mniej zamożnych. Jak czytamy, rządzący gorączkowo szukają już rozwiązań. Co planują? Minister Paulina Hennig-Kloska w rozmowie z "Rzeczpospolitą" poinformowała rozmowy z Komisją Europejską na temat możliwości przesunięcia terminu wejścia w życie tej dyrektywy. – Może się okazać, że 2027 rok dla takich krajów jak Polska to zbyt wczesna data, a gospodarstwa domowe i transport mogą nie podołać nowym regulacjom – przyznała.

Czytaj też:
Ceny biją u nas rekordy. Polska wyprzedziła niemal całą UE
Czytaj też:
Najważniejsze obecnie zadanie dla rządu? Jasna odpowiedź w sondażu
Czytaj też:
Co nam szykuje Ursula. Niebezpieczne zapowiedzi

Opracowała: Anna Skalska
Źródło: Fakt
Czytaj także