Ledwie w ozdobie TVN 7, jaką jest serial „Papiery na szczęście”, bohaterka wykazywać zaczyna wyższość miłości homo nad hetero, to zaraz pęka i przyznaje się, że tylko udawała lesbijkę. „Na Wspólnej” stara śpiewka: facet spotyka się z prostytutką, kobita kaja się ze swej skłonności do alkoholu – czyli normalka i nic dziwnego, że inny ważny osobnik z TVN-owskiego tasiemca grozi defenestracją. Pewnie z nudów. [Na wszelki wypadek wyjaśniam, że użyte tu obco brzmiące (wzięte z łaciny) słowo oznacza wyrzucenie przez okno. Szklany ekran dostarcza bowiem wielu przykładów, że język nasz przestaje być zrozumiały dla przeważającej części społeczeństwa, czego usilnie starają się dowieść uczestnicy teleturniejów, na ogół bez skutku szukający odpowiedzi na pytania z zakresu nauczania w słabym ogólniaku.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.