Jeśli recenzją są brawa publiczności, to trwająca blisko kwadrans owacja stojącej publiczności, ukazuje w jaki sposób melomani przyjęli prawykonanie „Armidy” w Polsce.
Jak zauważył szefowa kameralistów, warszawski spektakl miał miejsce dokładnie 120 849 dni czyli 331 lat po światowej prapremierze w Operze Paryskiej.
Kiedy Jean-Baptista Lully komponował „Armidę” nie wiedział, że wprowadza do kanonu muzyki recitatvo acommpagnato, a jego epigonami w tej materii będą Jan Sebastian Bach, Jerzy Fryderyk Haendel, Wofgang Amadeusz Mozart, Giocachino Rossini, Gaetano Donizetti i całe kolejne pokolenia kompozytorów z naszymi Stanisławem Moniuszką i Krzysztofem Pendereckim włącznie
– Cieszę, a wręcz jak cały nasz zespół Warszawskiej Opery Kameralnej, jestem dumna, że za sprawą współpracy czterech instytucji z całej Europy doszło, do dzisiejszej premiery, a de facto polskiej prapremiery „Armidy”. Stąd dziękuje wszystkim wykonawcom i realizatorom, a w szczególności tym, bez których wszystko to, co usłyszeliśmy i co oglądaliśmy, nie byłoby możliwe. Dziękuje wszystkich, którzy zaszczycili nas swoją obecnością, bo to co robimy bez publiczności nie miałoby sensu. Jesteśmy i gramy dla naszych melomanów – mówiła po spektaklu Alicja Węgorzewska-Whiskerd.
Warto dodać, że niedzielny spektakl przejdzie do historii jako wielki sceniczny tryumf Marceliny Beucher (na załączonych zdjęciach), śpiewaczki, która nie tylko rewelacyjnie zrealizowała swoją partię, ale wręcz mentalnie weszła w rolę tytułowej bohaterki.
Zgodnie z deklaracjami z niedawnych wywiadów z szefową artystyczną WOK, wiele elementów premiery było eleganckim novum w tej renomowanej warszawskiej instytucji kultury. Już fakt, że zaproszeni goście, w tym ambasadorowie, przedstawiciele władz, samorządowcy i melomani, wszyscy wchodzili do opery po czerwony dywanie, witały ich eleganckie lampiony, to wszystko sprawiło, że powiało elegancją, godną oprawą dla tak ikonicznego w historii sztuki dzieła.
„Armide” będzie wystawiona w Warszawskiej Operze Kameralnej jeszcze pięciokrotnie:
8 listopada (II premiera), 9, 10, 12 i 14 listopada. 12 listopada spektakl będzie rejestrowany przez Telewizję Polską.
17 listopada czeka melomanów kolejna premiera, tym razem
JEAN-PHILIPPE RAMEAU – „PIGMALION”/ „DARDANUS” – ACTE DE BALLET
O „Armidzie” powiedzieli…
Historia Armidy i Renauda reprezentuje sentymentalną podróż, życiowe kryzysy, w których te dwie epickie postacie doświadczają wewnętrznych sprzeczności. Doświadczając tego, co można powszechnie rozumieć jako życiowy błąd, uczą się czegoś o sobie, odkrywają nieznane dotąd uczucia i godzą się z ich ideałami. Doświadczenie miłości jest tym, co ostatecznie nadaje im ludzki status.
Deda Cristina Colonna, Reżyser i choreograf
Z wielką przyjemnością, stworzyliśmy wraz z muzykami Warszawskiej Opery Kameralnej „Armidę”, fantastyczne i rzadko wykonywane dzieło Lully’ego. Myślę, że dla wszystkich zaangażowanych w jej przygotowanie, bardzo specyficzny i niepowtarzalny styl francuskiego baroku, był odkrywczą i oświecającą podróżą. Jestem bardzo zadowolony z efektu osiągniętego przez cały nasz zespół. Co uderza mnie w tej niezwykłej muzyce, to fakt, ile ona ma lat! W 1686 roku Bach i Haendel mieli zaledwie rok, Rameau trzy lata a Telemann pięć, jednak później wszyscy podążyli śladami wielkiego mistrza Lully'ego, ulubionego kompozytora Ludwika XIV - Króla Słońce. To rzadka przyjemność, słuchać tej muzyki wykonywanej poza Francją, w dodatku na tak wysokim poziomie i w tak wyjątkowym miejscu, jak teatr Warszawskiej Opery Kameralnej.
Benjamin Bayl, Dyrygent i reżyser muzyczny
Tak jak w przypadku teatru barokowego, gdzie intencją jego twórców było zadziwianie i oczarowywanie widzów poprzez sztuczki i mechanizmy sceniczne, w naszej „Armidzie” scena nabiera kształtu poprzez magię, także przez wykorzystanie efektów multimedialnych. Magiczny świat Armidy, wraz ze wszystkimi towarzyszącymi jej postaciami, materializuje się w teatrze Warszawskiej Opery Kameralnej i jawi się naszym oczom, jako narastające crescendo. Przy adaptacji, którą realizowaliśmy dla potrzeb Warszawskiej Opery Kameralnej z wielką przyjemnością, myśleliśmy o oddaniu hołdu miastu Warszawa, wykorzystując w wizualizacjach detale Pałacu Łazienkowskiego, rozbudowane w niektórych elementach, takich jak Pałac Armidy, wokół którego dzieje się ta historia. Aby zrozumieć nasz wybór stylistyczny, ważne jest zrozumienie subtelnego związku pomiędzy tym, co robiło wrażenie na widzach w XVII wieku w wizji dzieła muzycznego, a tym co mogłoby być zadziwiające dzisiaj. Punk styczny znajduje się dokładnie pośród nam współczesnych i opiera się na decyzji użycia klasycznych mechanizmów teatru barokowego wraz ze współczesną technologią multimedialną.
Francesco Vitali, Scenograf i reżyser światła