Przecież Zanussi jest nasz. Do bólu. I w diagnozie dotyczącej wstrząsających skutków feminizmu i emancypacji kobiet, krzywdzących je, czyniących z nich nierzadko wyalienowane egoistki, korporacyjne harpie. I w zadumie nad światem współczesnym, który napotykając czyste dobro, pragnie je zbrukać i zniszczyć. (...)
I przecież wraz z ks. Markiem Lisem z katolickiego portalu Ssb24.pl mógłbym licytować się w odnajdywaniu w filmie biblijnych tropów i zagadnień życia duchowego, a z Tomaszem Wiścickim przerzucać erudycyjnymi skojarzeniami, na przykład podobieństwem losów bohaterów filmu do autentycznej historii związku młodziutkiego poety Jerzego Lieberta z Bronisławą Agnieszką Wajngold, która – wkrótce po chrzcie – podobnie jak filmowa Kasia zaskoczyła zakochanego w niej chłopaka decyzją o wstąpieniu do zakonu. No i przede wszystkim triumfowałbym. Że oto 75-letni twórca daje radę: przeciwstawia się dyktatowi postmodernistycznej współczesności i rzuca w świat słowa prawdy.
Chciałbym to wszystko robić i pewnie robiłbym, gdyby nie jeden drobny fakt, że „Obce ciało” obejrzałem. I wiem, że film jest po prostu zły. (...)