Sławę zyskać miała Jagienka Zychówna jako „niewiasta, co niedźwiedzia oszczepem w borze podeprze, a orzechów nie potrzebuje gryźć, jeno je na ławie ułoży i z nagła przysiędzie, to ci się wszystkie tak pokruszą, jakobyś je młyńskim kamieniem przycisnął”.
Piętnaście lat miała ta córka szlachcica z mazowieckich Zgorzelic, którą Henryk Sienkiewicz w „Krzyżakach” charakteryzował tak, by wzbudzała zachwyt czytelników: „Wszystko w niej było piękne: i wysmukła postawa, i szerokie ramiona, i piersi jak ze skały wykute, i czerwone usta, i modre oczki bystro patrzące”.
Nad pedofilskimi skłonnościami naszego, pożal się Boże, noblisty nie ma sensu się rozwodzić, bo te już dawno wypunktowali nieobciążeni narodowym (czytaj: nacjonalistycznym) brzemieniem literaturoznawcy. Postaci takiej np. z „Rodziny Połanieckich” czy obok Jagienki, drugiej bohaterki „Krzyżaków”, Danusi Jurandówny same się tutaj nasuwają.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
