Dziennikarz przypomniał słowa Jarosława Kaczyńskiego, który już wcześniej mówił, że cała sprawa stanowi wizerunkowy problem dla PiS i trzeba ją rozwiązać.
– Nie zamierzam w tej kwestii bronić Antoniego Macierewicza. Uważam, że ministrowie mają prawo nominować ludzi, do których mają zaufanie, ale nie powinni oni zasiadać w jakiś spółkach, biorąc jednocześnie pensje w ministerstwie. To jest naganne – podkreślił. Gociek ocenił, że zarządzanie kryzysem wokół Misiewicza od samego początku było "katastrofalne".
Czytaj też:
Afera wokół Misiewicza. Przed komisją PiS stanie również Macierewicz
Dziennikarz tłumaczył, że w kwestii Antoniego Macierewicza mamy dwie sprzeczne narracje. – Jego przeciwnicy mówią, że wszystko co robi w MON jest złe. Z kolei jego zwolennicy przekonują, że każdy, kto powie choć pół krytycznego słowa na ministra to "ruska agentura" i "troll Putina", który przyczynia się do tego, że za chwilę stracimy niepodległość – powiedział.
– Myślę, że Macierewicz jest po prostu niezłym ministrem obrony, któremu zdarzają się spore wpadki wizerunkowe. Nie jest tak, że każdy, kto krytykuje Misiewicza jest "ruskim trollem" i nie jest też tak, że sprawa Misiewicza automatycznie oznacza, że Macierewicz jest fatalnym ministrem – dodał publicysta "Do Rzeczy".
Jego zdaniem prezes Kaczyński ma świadomość, że partia, która szła do wyborów pod hasłem "przy nas będzie inaczej", najwięcej może stracić wizerunkowo wcale nie wtedy, kiedy będzie wdrażała gigantyczne reformy w najważniejszych sferach państwa, lecz gdy przeciętny wyborca zatrzyma się, mówiąc: "zaraz, przecież oni robią to samo, co poprzednicy".
Czytaj też:
"Prezes Kaczyński wszystko może". Mazurek o zawieszeniu Misiewicza