Gazeta ustaliła, że 28-letni Jan Krzysztof S., boss branży dopalaczowej, chciał usunąć Zbigniewa Ziobrę, bo uznał go za "przeszkodę" w nielegalnie prowadzonym biznesie.
"Rz" dotarła do szczegół śledztwa w sprawie podżegania do zabójstwa. Prowadzi je Dolnośląski Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu – czytamy.
Dziennik informuje, że sąd wydał właśnie europejski nakaz aresztowania S., który w 2018 r. trafił do aresztu w Holandii za handel dopalaczami, ale wyszedł i zniknął.
Śledczy mają jednak człowieka, któremu S. zlecił zabójstwo. Mężczyzna ma pseudonim "chemik" i wpadł w ręce stołecznej policji podczas nalotu na handlarzy dopalaczami.
Według "chemika" S. zdenerwował wywiad Ziobry, w którym polityk zapowiedział zaostrzenie prawa i traktowanie handlarzy dopalaczami tak jak sprzedających narkotyki. Po tym S. miał zlecić "chemikowi" zabójstwo ministra i proponować nawet sposoby jego likwidacji: podanie trucizny, środka na zatrzymanie krążenia, podłożenie bomby.
"Rzeczpospolita" podkreśla, że sprawa zlecenia zabójstwa Ziobry wyszła na jaw przypadkiem, a Jan S. jest obecnie ścigany w całej Europie.
Czytaj też:
Ktoś chroni żonę Ryszarda Kalisza? Zaskakujące doniesienia gazety