Dziennik cytuje Adama Zawisnego, wiceprezesa Instytutu Niezależnego Życia, który zajmuje się m.in. osobami niepełnosprawnymi.
Według jego relacji liczba zakażonych nigdzie indziej nie rośnie tak szybko, jak w domach pomocy, zakładach opiekuńczo-leczniczych i oddziałach psychiatrycznych, w których przebywa obecnie ok. 150 tys. osób.
– Wobec epidemii są całkowicie bezbronni; w większości starsi, schorowani, żyją w dużych skupiskach. W domu opieki mieszka średnio 100 osób, ale są też placówki pięciokrotnie liczniejsze. Zakażenia idą lawinowo, budynek jest odcinany od świata, zwykle z bardzo nielicznym personelem wewnątrz – opowiada Zawisny.
Jako przykład podaje zakład w Starym Goździe koło Radomia, gdzie na koronawirusa zachorowało 23 pacjentów i sześć osób personelu. – Do opieki nad 88 pacjentami zostały dwie pielęgniarki i lekarz. Zgłosiła się jedna wolontariuszka – mówi.
Według "GW" organizacje pozarządowe ostrzegają, że lada moment w Polsce może się powtórzyć scenariusz z Hiszpanii, Francji i Włoch, gdzie umarły już tysiące mieszkańców DPS-ów.
Czytaj też:
Koronawirus w Polsce: 5742 zakażenia i 175 zgonów