W rozmowie z "Sun on Sunday" premier Wielkiej Brytanii przyznał, że gwałtowne pogorszenie się stanu zdrowia było dla niego ogromnym zaskoczeniem. – To był trudny moment, nie zaprzeczę – mówi Johnson. Jak przyznał, że miał świadomość, że istnieją "plany awaryjne" na wypadek, gdyby mu się pogorszyło.
– Nie byłem w szczególnie świetnej formie i miałem świadomość, że istnieją plany awaryjne. Lekarze mieli różne ustalenia, co robić, gdy sprawy potoczą się w złym kierunku. Mieli strategię na scenariusz typu "śmierć Stalina" – wyznał polityk.
Szef brytyjskiego rządu powagę sytuacji uświadomił sobie w momencie, gdy trafił na oddział intensywnej terapii. Jednocześnie sprawę pogarszał fakt braku leku na COVID-19. – Dali mi maskę na twarz, otrzymałem litry tlenu, przez długi czas oddychałem przez rurkę. Byłem sfrustrowany. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego mi się nie polepsza. Szanse były jak 50 – 50 – przyznał polityk w rozmowie z "Sun on Sunday".
Czytaj też:
Poseł PiS: Żałuję, że szef PKW nie chce przestrzegać konstytucjiCzytaj też:
Prezydencki minister: Wybory 10 maja trudne do przeprowadzenia