W poniedziałek wieczorem pojawiła się informacja, że w związku z rozwojem epidemii koronawirusa, na polecenie ministra zdrowia Adama Niedzielskiego Centrala Narodowego Funduszu Zdrowia zaleca ograniczenie do niezbędnego minimum lub czasowe zawieszenie udzielania świadczeń wykonywanych planowo. Wyjaśniono, że chodzi o zapewnienie dodatkowych łóżek szpitalnych dla pacjentów wymagających pilnego przyjęcia do szpitala.
Tłumacząc tę decyzję w programie "Tłit" Wirtualnej Polski rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz przekonywał, iż była ona podyktowana ochroną życia i zdrowia ludzi. – Czy chcielibyśmy mieć na oddziałach intensywnej terapii medycznej dość dużą grupę np. pacjentów po zabiegu endoprotezowania, który nie jest wymagany na cito? A karetki, które będą jechały z pacjentami COVID-owymi na OIOM-y nie dotrą. Nie dotrą, bo właśnie tam będą pacjenci z zabiegów i operacji planowych. To jest zalecenie i jeżeli lekarz, jeżeli Marszałek Senatu – który jest lekarzem – mówi, że to doprowadzi do wzrostu liczby zgonów to znaczy, że lekarze nie potrafią podejmować decyzji w indywidualnych sprawach – podkreślał.
Czytaj też:
"Czy minister ma prawo?". Bosak o "zdumiewających" zaleceniach NFZ
"Jak może nie-lekarz mówić, co lekarz powinien robić?"
Słowa Andrusiewicza ostro skomentował prof. Andrzej Matyja. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej w programie "Newsroom" WP przyznał, że to, co usłyszał z ust rzecznika MZ "jest wręcz niewiarygodne". – Jak może nie-lekarz mówić, co lekarz powinien robić? – pytał.
Nawiązując do wypowiedzi rzecznika resortu zdrowia prof. Matyja postanowił podać pewien przykład. – Proteza stawu biodrowego – czy wie, w jaki sposób wykonywany jest ten zabieg? Ile osób po zabiegu wymaga intensywnej terapii? Mówmy o konkretach – podkreślił. Lekarz tłumaczył, że endoproteza stawu biodrowego wykonywana jest dla osób, które nie mogą normalnie funkcjonować, przebywają na zwolnieniu lekarskim 1, 2 lub 3 miesiące i nie wiemy, jak długi będzie okres wykonywania procedur. Jak podkreślił, przesunięcie terminu takiego zabiegu łączy się z dodatkowymi kosztami dla państwa. – Już nie mówię o wydłużeniu okresu rehabilitacji – dodał.
Czytaj też:
"Bardzo groźny dla pacjentów". Grodzki wzywa rządzących do wycofania się z "kuriozalnego pomysłu"
"Szanujmy się wzajemnie"
Zapytany o to, czy wypowiedź Wojciecha Andrusiewicza może być powodowana brakiem wiedzy, gość Wirtualnej Polski doparł: "Myślę, że nie ma żadnej wiedzy, na czym polega leczenie i dobrze byłoby, gdyby w takich kwestiach wypowiadał się lekarz, który zna się na tych sytuacjach i wie, kiedy i w jakim momencie powinniśmy wdrożyć planowe leczenie operacyjne. Dla dobra chorych, żeby nie było za późno".
– Szanujmy się wzajemnie i nie narzucajmy lekarzom, co mają robić. Decyzje o wdrożeniu leczenia powinny należeć do lekarza. My nie potrzebujemy żadnych zaleceń w tej sprawie – oświadczył prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Czytaj też:
Ograniczenie zabiegów planowych. Szef NFZ: Mam nadzieję, że to okres przejściowy