Oskarżony o gwałt dziennikarz OKO.Press wydał oświadczenie. Uderza w "radykalną lewicę"

Oskarżony o gwałt dziennikarz OKO.Press wydał oświadczenie. Uderza w "radykalną lewicę"

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło:Pixabay
Dziennikarz OKO.Press, który został oskarżony przez studentkę UW o gwałt, nie przyznaje się do  winy. "To kolejny raz, gdy część radykalnego środowiska lewicy tożsamościowej przejawia brak odpowiedzialności za słowa" – czytamy w jego oświadczeniu.

Na początku kwietnia działający przy Uniwersytecie Warszawskim Studencki Komitet Antyfaszystowski opublikował komunikat, z którego wynika, że jeden z doktorantów zgwałcił studentkę. Mężczyznę wymieniono z imienia i nazwiska. Okazuje się, że jest nim publicysta lewicowej redakcji OKO.press.

„Niestety Uniwersytet Warszawski, pomimo docierających z wielu stron informacji o przemocy ze strony doktoranta, rozpoczął wobec niego jedynie postępowanie dotyczące obrotu »substancjami odurzającymi«” – podkreślono w oświadczeniu. Komitet twierdzi, że władze uczelni chcą zamieść sprawę pod dywan. UW już wcześniej miało dostawać niepokojące informacje na temat doktoranta.

"Gwałcił mnie do rana"

Z kolei z artykułu portalu wyborcza.pl wynika, że do zdarzenia miało dojść pół roku temu podczas wyjazdu integracyjnego. Podczas imprezy studentka miała się "dziwnie poczuć" w pewnej chwili. Kobieta obudziła się w pokoju publicysty OKO.press. – Byłam zupełnie naga, moje ciuchy leżały porozrzucane wokół. Znów odpłynęłam, ale świadomość wracała co kilka minut. Gwałcił mnie do rana, aż jego współlokator zaczął dobijać się do drzwi – przekazała 20-latka.

OKO.press zawiesiło współpracę z mężczyzną do czasu wyjaśnienia sprawy.

Oświadczenie doktoranta

Publicysta OKO.Press od początku zaprzecza, jakoby miał zgwałcił kobietę. Teraz mężczyzna wydał oświadczenie w tej sprawie.

„Atak Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego to lincz oparty na kłamstwie z pominięciem organów uniwersyteckich i państwowych w pierwszej fazie ataku. (…)To kolejny raz, gdy część radykalnego środowiska lewicy tożsamościowej przejawia brak odpowiedzialności za słowa. W przeszłości ci sami ludzie publicznie niesłusznie oskarżyli swojego członka i doprowadzili poprzez eskalację publicznego linczu do jego dwukrotnego pobicia” – przekonuje.

Publicysta twierdzi, że seks odbył się za zgodą 20-latki. Zaprzecza też jakoby miał jej podrzucać środki odurzające.

Ponadto mężczyzna twierdzi, że studentka należy do "Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego", a jej partener pozostaje nieformalnym liderem organizacji.

Dodatkowo publicysta przedstawił konwersację przez Messenger, z której wynika, że kobieta już po odbyciu stosunku prowadziła z nim normalną rozmowę, a nawet chciała się z nim spotkać.

Czytaj też:
"Gwałty na żywo" w Muzeum Prado, czyli o nowych szaleństwach lewicy
Czytaj też:
"Trzeba zmienić definicję gwałtu!". Lewica rozpoczęła konsultacje społeczne

Źródło: Facebook / DoRzeczy.pl, stefczyk.info
Czytaj także