Prof. Krasnodębski: Rdzeń problemu jest poważniejszy, niż sympatie komisarzy

Prof. Krasnodębski: Rdzeń problemu jest poważniejszy, niż sympatie komisarzy

Dodano: 
Europoseł prof. Zdzisław Krasnodębski
Europoseł prof. Zdzisław Krasnodębski Źródło:PAP / Jakub Kaczmarczyk
Rdzeń problemu jest znacznie poważniejszy niż tyko sympatie poszczególnych komisarzy czy sędziów – mówił o sporze Polski z UE europoseł PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.

Zdaniem polityka trudno ocenić na obecnym etapie, czy ostatecznie Komisja Europejska zdecyduje się wyciągąć finansowe konsekwencje wobec Polski, jeśli ta nie zastosuje się do nakazu TSUE zawieszenia pracy Izby Dyscyplinarnej. Jeśli doszłoby do takiej decyzji, byłoby to bezprecedensowe działanie KE.

Profesor przypomniał, że mieliśmy już wcześniej podobną sytuację związaną z Puszczą Białowieską. "Przypomnę, że wówczas ws. Puszczy Białowieskiej, ostatecznie zastosowaliśmy się do tej decyzji TSUE. Ale sprawa nie miała tak wielkiej wagi ustrojowej, jaka jest dzisiaj i zwłaszcza po orzeczeniu polskiego Trybunału Konstytucyjnego" – ocenił w rozmowie z portalem wPolityce.pl

Zdaniem prof. Zdzisława Krasnodębskiego sprawa sporu Polski i z instytucjami unijnymi jest polityczna na kilku poziomach. Wskazuje na bardzo ogólne podstawy toczącej się dyskusji.

"Pojawia się pytanie kto ma prawo oceniać czy instytucje nie wykraczają poza swoje kompetencje, naruszając w ten sposób prawo, nawet jeśli same odwołują się do zasady praworządności i czy ich orzeczenia są zgodne z prawem zasadniczym państw członkowskich. My stoimy na gruncie takim, na jakim stoi wiele innych państw, czyli, że to nasz TK oraz Trybunały Konstytucyjne i ich odpowiedniki w innych krajach są w niektórych przypadkach władne, a nawet mają obowiązek sprawdzać, czy decyzje podjęte przez KE lub orzeczenia TSUE spełniają takie warunki" – powiedział deputowany do Parlamentu Europejskiego.

"Konflikt może wrócić ze zdwojoną siłą"

Polityk potwierdził również, że poszczególni komisarze kierują się swoimi poglądami politycznymi. "Ale oni sądzą (i tutaj problem interpretacji prawa należałoby rozwiązać), że niezależnie od tego, jakie są ich motywy i poglądy polityczne, są do tego uprawnieni. My sądzimy, że do tego uprawnieni nie są" – stwierdził.

Zdaniem profesora pozostaje pytanie, kto jest uprawniony do rozstrzygania sporu między polskim rządem a instytucjami unijnymi. "Komisja Europejska uważa, że TSUE jest ostateczną instancją. My uważamy, że akurat w tej kwestii TSUE nie ma nic do powiedzenia i ostatecznie decyduje polska konstytucja i polski Trybunał Konstytucyjny. W tym sensie jest to spór polityczny, ale w znacznie głębszym znaczeniu niż takim przekonaniu, że ktoś nie lubi Polski czy rządu konserwatywnego" – przekonywał.

"Rdzeń problemu jest znacznie poważniejszy niż tylko sympatie poszczególnych komisarzy czy sędziów. Obawiam się jedynie, że jeśli Komisja Europejska i TSUE będą nadal brnąć w ten konflikt, to może mieć bardzo poważne konsekwencje również dla Unii Europejskiej, bo nawet jeśli dojdzie do porozumienia w tej konkretnej sprawie albo Polska ustąpi, to prędzej czy później wróci on z całą siłą" – ostrzegł prof. Zdzisław Krasnodębski.

Czytaj też:
Budka: Polska konstytucja ma prymat nad prawem międzynarodowym
Czytaj też:
Wiceprezes Ordo Iuris o działaniach TSUE: Kompletne nieporozumienie

Źródło: wPolityce.pl
Czytaj także