Z naszych informacji ze źródeł zbliżonych do Antoniego Macierewicza wynika, że jest to czas, by podkomisja rozliczyła się z pięciu lat działalności. On sam będzie mógł ponadto przez ten czas prezentować raport. Wcześniej podkomisja w tajemnicy przyjęła swój raport końcowy – informuje serwis Gazeta.pl. Taką decyzję miał podjąć szef MON Mariusz Błaszczak.
"Dzięki formalnemu powołaniu podkomisji na trzy miesiące Macierewicz będzie mógł wciąż występować jako szef tego ciała. Gdyby podkomisja przestała istnieć, to straciłby on prawo do prezentowania raportu" – podaje portal.
Kontrowersje wokół raportu
Dokument przygotowany przez podkomisję Antoniego Macierewicz zakłada, że katastrofę z 10 kwietnia 2010 roku spowodowały wybuchy na pokładzie samolotu – to ma być rozwinięcie "raportu technicznego" z 2018 r. Gazeta.pl wskazuje, że proces przyjmowania raportu jest obarczony wieloma wątpliwościami (od zawiadamiania członków Podkomisji o posiedzeniu, przez zbieranie podpisów, po zdania odrębne do raportu).
Rodziny ofiar katastrofy mieli odwiedzić samego prezesa PiS, aby przedstawić swoje zarzuty wobec prac podkomisji. " Wmaju tego roku na Nowogrodzką do gabinetu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego pielgrzymowało kilka osób z rodzin smoleńskich – wciąż zdruzgotanych po stracie najbliższych i wściekłych na Macierewicza – by prosić prezesa o stworzenie międzynarodowej komisji, która miałaby badać katastrofę" – czytamy.
Nieoficjalnie można usłyszeć, że prezes PiS od wielu już miesięcy ma dość Antoniego Macierewicza i tego, że działania jego podkomisji zakończyły się wściekłością rodzin i stały się też problemem politycznym dla PiS.
Czytaj też:
Schetyna: Dlaczego prezydent decyduje się na stan wyjątkowy bez debaty z opozycją?Czytaj też:
Terlecki o sytuacji na granicy: Nie wiadomo, co może się zdarzyć