Po błyskawicznym upadku rządu Afganistanu i zajęciu kraju przez talibów, państwa zachodnie przystąpiły do ewakuacji swoich obywateli oraz afgańskich współpracowników, którzy przez 20 lat trwania misji w tym kraju pomagali żołnierzom państw sojuszniczych.
Na lotnisku w Kabulu rozgrywały się dantejskie sceny, kiedy zdesperowani mieszkańcy stolicy próbowali za wszelką cenę dostać się na pokład samolotów odlatujących do innych krajów. Wielu za próbę wydostania się z przejętego przez talibów kraju zapłaciło życiem.
Polska również brała udział w akcji ewakuowania ludności z Kabulu. Łącznie do naszego kraju trafiło w sierpniu około tysiąca Afgańczyków. Wśród nich był 13-letni Fawad, który z powodu panującego na lotnisku chaosu rozdzielił się z rodziną i sam znalazł się na pokładzie polskiego samolotu.
"13-letni Fawad w trakcie próby ewakuacji zagubił swoją rodzinę. Został uratowany w niezwykle trudnych warunkach przez polskich żołnierzy. Od niedzieli starają się odnaleźć jego bliskich. Informacja trafiła do organizacji pozarządowych" – pisał o chłopcu 24 sierpnia szef KPRM Michał Dworczyk.
Co z rodzicami Fawada?
Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM, w ostatnich dniach nasze służby ustaliły, że rodzica Fawada nie żyją. "Nie potwierdzono na razie okoliczności ich śmierci. Nie ma też pewności, czy zginęli bezpośrednio w trakcie ewakuacji z lotniska oblężonego przez talibów" – podaje rozgłośnia.
Chłopiec chce pozostać w Polsce
Wiadomo, że chłopiec przebywa obecnie w przebywa obecnie w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Rozpoczął już naukę w szkole, uczy się języków polskiego i angielskiego. Deklaruje też chęć pozostania w naszym kraju. Jak wskazuje RMF FM, złożył już wniosek o objęcie go ochroną międzynarodową.
Czytaj też:
Talibowie umacniają swoją pozycjęCzytaj też:
Afgański armagedon