– Jest kilka takich miejsc w polityce PiS, które są zaprzeczeniem praw dla kobiet. Zaprzestanie refundacji in vitro to był pierwszy kamyczek, który został rzucony. Przypomnę to, co się działo jesienią – ustawa antyaborcyjna, która w zasadzie wypadła, ale teraz jest w komisji petycji i być może będzie po raz drugi procedowana. Tabletka "dzień po" na receptę, to utrudnia kobietom korzystanie z niej. Sygnały, że będziemy rezygnować z konwencji antyprzemocowej. Mnóstwo takich rzeczy się nazbierało – oceniła.
Konwencja antyprzemocowa potrzebna Polsce?
Dopytywana, jaki jest sens włączania Polski w konwencję antyprzemocową, skoro statystyki wskazują, że w naszym kraju nie ma takich problemów z przemocą wobec kobiet, jak w krajach skandynawskich, stwierdziła, że Polki po prostu wstydzą się głośno mówić o tym, że są wykorzystywane.
– W Polsce kobiety często wstydzą się powiedzieć, że są molestowane w pracy czy w domu, wstydzą się powiedzieć, że zostały pobite przez swojego partnera, kobiety boją się o tym mówić – mówiła posłanka Nowoczesnej, tłumacząc, dlaczego statystyki wskazują, że np. w Szwecji jest o wiele większy odsetek gwałtów i przemocy wobec kobiet. – Środowisko szwedzkie jest bardziej wyedukowane. U nas ta edukacja seksualna po 89 roku została bardzo zaniedbana – uznała.