Ustalenia kontroli są "druzgocące". Firma Mejzy musi zwrócić dofinansowanie

Ustalenia kontroli są "druzgocące". Firma Mejzy musi zwrócić dofinansowanie

Dodano: 
Łukasz Mejza (PiS)
Łukasz Mejza (PiS) Źródło: PAP / Tomasz Gzell
Należąca do wiceministra sportu Łukasza Mejzy Future Wolves będzie musiała oddać 664 tys. zł. Ustalenia kontroli jego firmy są "druzgocące".

Środki, które otrzymała firma Future Wolves pochodziły z funduszy europejskich. Pieniądze Mejza otrzymał z Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach projektu "Lubuskie Bony Rozwojowe w subregionie zielonogórskim - edycja II".

Kontrola w firmie Future Wolves

Zarząd województwa lubuskiego przeprowadził kontrolę, w wyniku której stwierdził, że w przedsiębiorstwie obecnego posła może dochodzić do nieprawidłowości.

– Potwierdziły się przypuszczenia dotyczące niezasadności i niecelowości wydatków, które były realizowane. Nieprawidłowości dotyczyły głównie rozliczeń projektów – powiedziała marszałek województwa Elżbieta Polak, określając ustalenia kontroli "druzgocącymi".

Future Wolves miała przeprowadzić szkolenia online dla 37 podmiotów. W wyniku kontroli okazało się, że Agencja Rozwoju Regionalnego, która jest beneficjentem projektu wyłonionym w konkursie, nie jest w stanie zweryfikować, czy szkolenia były adekwatne do wykazanych kosztów, a nawet czy w ogóle miały miejsce. Kontrolerzy nie zdołali się również skontaktować się z kursantami.

Firma Mejzy miała również realizować "szkolenia merytoryczne odpowiadające indywidualnym potrzebom przedsiębiorców". Wicemarszałek województwa lubuskiego Łukasz Porycki przekazał, że także te szkolenia i sposób ich realizowania budzą wątpliwość.

Kontrola została przeprowadzona również w przedsiębiorstwie Good Solution Marcelina Rafińska, która świadczyła usługi szkoleniowe dla Future Wolves, wystawiając fakturę na 19 875 zł. Marcelina Rafińska jest asystentką Łukasza Mejzy.

Afera Mejzy

Wirtualna Polska ustaliła, że założona przez wiceministra sportu Łukasza Mejzę firma Vinci NeoClinic obiecywała leczyć osoby zmagające się z nieuleczalnymi chorobami. Metoda, którą zachwalał Mejza, nie ma medycznego potwierdzenia. Kwoty za leczenie zaczynały się od 80 tys. dolarów.

Opozycja domaga się zdymisjonowania wiceministra. Wobec braku takiego ruchu ze stromy premiera, Platforma Obywatelska złożyła wniosek o wotum nieufności.

Mejza utrzymuje, że oskarżenia są bezpodstawne. – Przez ostatnie dni mamy do czynienia z największym atakiem politycznym po 89. roku, atakiem na Zjednoczoną Prawicę i atakiem na większość rządową. Atakiem bezpardonowym i bez precedensu, w którym przekroczono właściwie wszystkie możliwe granice, aby obalić rząd – przekonywał Mejza na konferencji prasowej.

– Atak ten jest wymierzony we mnie, ale jego celem jest obalenie większości rządowej – mówił wiceminister. Tłumaczył, że jeśli odda mandat poselski, to na jego miejsce w parlamencie wejdzie polityk opozycji.

W piątek wiceminister Mejza poinformował, że zawiesza swój udział w pracach Ministerstwa Sportu i Turystyki.

Czytaj też:
"Był wściekły, krzyczał". WP: Kaczyński poczuł się oszukany
Czytaj też:
Szczerba: Możliwe, że to był cel Mejzy

Źródło: Polsatnews.pl / interia.pl/ Facebook / wp.pl
Czytaj także