Królikowski postanowił zaangażować się pseudosportową branżę tzw. freak-fightów. Nic w tym dziwnego, bo mająca przypominać sportową rywalizację dziedzina zyskuje w ostatnich latach ogromną popularność i przynosi znaczące zyski.
Fake Putin vs Zełenski na gali Królikowskiego
"Federacja" Królikowskiego została nazwana "Royal Division". W sobotę we Wrocławiu odbyła się pierwsza konferencja przed galą. Wydarzenie wywołało w sieci niemałe poruszenie i lawinę krytyki. Zaprezentowano bowiem "walkę fake Putin vs fake Zełenski".
"W sieci pojawiło się nagranie pierwszej konfrontacji zawodników. Sobowtóry prezydentów Rosji i Ukrainy przyjechały na konferencję drogimi mercedesami, towarzyszyli im ochroniarze. Samochody miały flagi Rosji i Ukrainy, przymocowane do bocznych lusterek" – opisuje sobotnie wydarzenie portal natemat.pl.
"Kiedy udawani prezydenci Putin i Zełenski weszli na scenę, odegrali scenę konfrontacji. Wtedy stanął między nimi Królikowski i powiedział: "Panowie, pogadacie ze sobą 30 kwietnia – czytamy.
Całe przedstawienie jest też szeroko rozpowszechniane na Twitterze.
"Zawsze chciałem uratować świat"
"Zawsze chciałem uratować świat, choćby symbolicznie. 30 kwietnia w Opolu dojdzie do spotkania dwóch facetów, wyglądających jak Ci, którzy muszą ze sobą poważnie porozmawiać… Dochód z freak fightu zostanie przeznaczony na pomoc dla ofiar wojny na Ukrainie. Faworyt jest jest tylko jeden!" – napisał Królikowski na Instagramie.
Dużo znanych osób skomentowało post Królikowskiego, a najlepiej to zrobił chyba reprezentant polski w piłce nożnej Kamil Glik.
"Ciebie popie(…)ło do końca idioto? szczam i rzygam na ciebie" – napisał Glik.
Koleżanka Królikowskiego po fachu, aktorka Dominika Gwit, ujęła to bardziej dyplomatycznie:
"Ciężko mi uwierzyć w to, że ten post jest prawdziwy. Antku, proszę – NIE".
"Dawno takiej żenady nie widziałem" – napisał dziennikarz portalu poinformowani.pl Łukasz Bok.
Podobną opinię wyraził popularny youtuber Sylwester Wardęga.
twitterCzytaj też:
Maskotki z bandytów