"Nie wiem, czy doczekam". Poruszające wyznanie Anny Dymnej

"Nie wiem, czy doczekam". Poruszające wyznanie Anny Dymnej

Dodano: 
Anna Dymna
Anna Dymna Źródło:PAP / Radek Pietruszka
Anna Dymna to jedna z najbardziej cenionych aktorek starszego pokolenia. Od lat angażuje się w działalność charytatywną. Teraz wyznała, czego się obawia.

W 2003 r. Anna Dymna założyła Fundację "Mimo Wszystko", która skupia się na pomocy dorosłym osobom niepełnosprawnym intelektualnie. Fundacja wybudowała i prowadzi dwa ośrodki terapeutyczno-rehabilitacyjne: "Dolinę Słońca" w Radwanowicach oraz Warsztat Terapii Zajęciowej w nadmorskim Lubiatowie. "Zajmujemy się także wspieraniem leczenia, rehabilitacji oraz edukacji. Do tej pory pomogliśmy ponad 35 000 osób chorych i niepełnosprawnych w całej Polsce" – czytamy na stronie internetowej organizacji.

Ziemia w Lubiatowie, gdzie funkcjonuje warsztat, jest dzierżawiona przez aktorkę. Celem i marzeniem Dymnej jest budowa na tym terenie domu spokojnej starości dla osób z zespołem Downa. Wiele z nich, po śmierci rodziców, zostaje samych. Choroba sprawia, że często są niesamodzielne, a co za tym idzie zdane na pomoc innych. Wygląda na to, że aktorce nieprędko uda się zrealizować ten plan.

Biurokracja zabija szczytny cel

"O budowie domu spokojnej starości teraz nie ma mowy. Nie mam siły o to walczyć. Budowa została wstrzymana na pięć lat. Ja też nie mam już tyle czasu, więc nie wiem, czy doczekam. Ale dalej o tym myślę" – powiedziała aktorka w rozmowie z tygodnikiem "Rewia".

Anna Dymna obawia się, że nie uda jej się doczekać momentu, gdy będzie mogła powstać placówka, o której marzyła. Aktorka przyznaje, że przyczyną opóźnień jest biurokracja.

"Co rządy to inne decyzje. Nie mam już siły, wszystko jest zablokowane, ale nadal marzę o tym ośrodku i wierzę, że zdążę go wybudować. Przez Lubiatowo już kiedyś zaczęłam palić papierosy, mam nadzieję, że teraz tak nie będzie. Nie mam jednak nic do gadania, muszę czekać i dalej zbierać pieniądze, bo inflacja nie ułatwia nawet tego" – podkreśla gwiazda.

Źródło: "Rewia"/se.pl
Czytaj także